Monikę Mizińską-Momčilović mieliśmy przyjemność poznać w 2014 roku w Casablance, kiedy jeszcze mieszkała w Maroku. Po trzech latach wróciła do Polski, ale nie na długo, ponieważ ze swoim ukochanym Serbem zamieszkała w Belgradzie. Jednak okazało się, że to jeszcze nie było to miejsce, które było im pisane. Spróbowali życia w Anglii, gdzie wzięli ślub, a ostatecznie wygrała Szwecja! Dzika i romantyczna.
Jak to się stało, że zamieszkaliście w Szwecji?
W 2016 roku, po 3 latach w Maroku, postanowiłam przyjechać do Polski. Czułam, że mój czas w Maroku dobiegał końca, a w Polsce znalazłam zdalną pracę w brytyjskiej firmie w branży hotelarskiej, z którą co miesiąc jeździłam na różne konferencje w całej Europie. Tak w Hiszpanii, na jednej z konferencji, poznałam mojego obecnego męża, Serba. Mieszkaliśmy razem w Belgradzie, gdzie mój mąż prowadził hostel. Z powodów od niego niezależnych musiał ten biznes zamknąć, ja nadal pracowałam zdalnie dla brytyjskiej firmy. Zaczęliśmy myśleć co dalej, gdzie wyjechać i pracować, żeby nasze życie nabrało tempa. Długo nie musieliśmy czekać, bo los podsunął nam rozwiązanie. Znajomy Duszka (mojego męża) powiedział, że w Szwecji szukają pracownika w jego firmie. Praktycznie w tym samym czasie moi polscy znajomi ze Sztokholmu poinformowali, że ich znajoma ma do wynajęcia mieszkanie. Uznaliśmy to za znak i podjęliśmy decyzję: próbujemy! Jechaliśmy w nowe i nieznane. Byliśmy pozytywnie nastawieni, choć początki nie były łatwe. Mieszkanie mieliśmy wynajęte tylko na 3 miesiące, potem musieliśmy szukać nowego lokum. Spaliśmy na polówkach, a Duszek zaczynał pracę o 1:00 w nocy. To było bardzo męczące dla nas obojga. Wracał z pracy rano i spał cały dzień. Całe szczęście, że już nie pracuje w tej firmie!
Jak długo mieszkasz w Szwecji?
Pierwszy raz przyjechaliśmy do Szwecji pod koniec 2017. Nie było łatwo z mieszkaniem, zdobyciem szwedzkiego peselu dla mnie i pracą. Po kilku miesiącach miałam już dosyć sytuacji, w której czułam jakbym nie istniała w danym kraju. Wiesz, w Szwecji jak nie masz personnummer, czyli odpowiednika polskiego peselu, jest ciężko, ten numer jest podstawą do wszystkiego: wizyty u lekarza, wynajmu, często i zakupów w internecie, otworzenia konta w banku…
Postanowiłam jechać do Anglii, do mojej siostry, popracować tam i pomyśleć co dalej. Niby pożegnałam się ze Szwecją, ale coś mnie do niej ciągnęło. W międzyczasie Duszek dołączył do mnie w Anglii, postanowiliśmy wziąć ślub na miejscu i wrócić do Szwecji. I tak od sierpnia 2019 oficjalnie mieszkam w Szwecji na stałe!
Jakie były Twoje początki?
Nie było lekko! Szwecja nie jest najtańszym krajem do życia i na początek trzeba się dobrze zabezpieczyć finansowo. Trzeba też się uzbroić w cierpliwość i aplikować o personnummer. Słyszałam od znajomych, którzy mieszkają tu dłużej, że jeszcze kilka lat wcześniej numer ten był łatwo dostępny dla każdego. Mnie zajęło to bardzo dużo czasu, ale w końcu się udało. Teraz gdy patrzę na nasze początki w Szwecji, a to jak żyjemy obecnie, widzę ogromną różnicę i jestem za to bardzo wdzięczna. Teraz gdy już wtopiłam się w ten kraj i zrozumiałam go, jest przyjemnie!
Po trzech latach spędzonych w Maroku Szwecja była dla mnie ogromną zmianą na wielu poziomach. Bardzo mi się spodobał sposób, w jaki załatwia się sprawy papierkowe — wszystko jest jasno opisane i można to załatwić przez internet.
Jak poradziłaś sobie ze znalezieniem mieszkania, pracy? Czy było łatwo, czy było to wyzwanie?
Szukanie mieszkania w Sztokholmie nie należy do najłatwiejszych i najtańszych rozrywek. Szybko zdecydowaliśmy się na przeprowadzkę do mniejszego miasta na północ od Sztokholmu. Jeśli chodzi o pracę, miałam bardzo fajną robotę w hotelu, jednak… korona przyszła i biznes upadł. Bardzo mi przykro z tego powodu, bo praca była mega ciekawa — zajmowałam się fakturami, rezerwacjami, od czasu do czasu robiłam drinki i pomagałam w kuchni, miałam wypełniony różnymi zadaniami dzień. Miałam szczęście, że znalazłam tę pracę, bo to był czas, gdy jeszcze nie znałam zbyt dobrze szwedzkiego, a zdecydowana większość pracodawców w Szwecji naturalnie wymaga dobrej znajomości języka. Aby znaleźć ciekawą pracę w Szwecji, dobrze jest mówić po szwedzku.
Z jakimi trudnościami musiałaś się zmierzyć po przeprowadzce?
Każde dostosowanie się do nowej kultury czy kraju to wyzwanie! Nowy język, ludzie, nieznane miejsca, obyczaje… Tak jak wspomniałam, życie bez personnummeru do najłatwiejszych nie należało. Bardzo frustrujące to było, gdy w banku odmawiali usług przez brak tego numeru a za wizyty u lekarza, płaciłam kilka razy więcej, niż osoba mająca personnummer.
Maroko zaprawiło mnie do boju i przygotowało na wiele przypadków w życiu.
W Serbii natomiast był moment, kiedy mieszkaliśmy z moimi teściami, więc o wiele rzeczy nie musiałam się martwić. Oddawałam się tam takim przyjemnościom jak na przykład robienie ponad 300 kilogramów przetworów na zimę.
Sprawdź poniższy e-book Moniki z serbskimi przepisami!
W Szwecji raczej zawsze mogłam liczyć na szybką i konkretną odpowiedź, jeśli o coś pytałam. Wystarczyło wysyłać maile i pytać. Fakt, że Szwedzi świetnie mówią po angielsku, bardzo ułatwił mi załatwianie papierów i spraw urzędowych na początku!
Czy szybko zaaklimatyzowałaś się w nowym miejscu?
Mam mojego męża! Z czasem mamy coraz więcej znajomych z różnych krajów w różnych szwedzkich miastach. Zaaklimatyzowanie w Szwecji zajęło mi mniej czasu niż w Serbii czy Maroku, nie wiem, czy to dlatego, że kultura tego kraju mi odpowiada? A może dlatego, że zdobyłam już niezły bagaż doświadczeń na poprzednich emigracjach i kolejna poszła gładko?
Jakie są stosunki pomiędzy Polakami?
Nie lubię generalizować i przyklejać ludziom metek ze względu na narodowość. Oczywiście mam tu bardzo fajnych polskich znajomych! Jeśli o ostrożność chodzi… to w każdym kraju, narodowości znajdziemy ludzi, którzy będą nam odpowiadać i z którymi od razu się dobrze dogadamy, oraz takich, od których lepiej z daleka. 🙂
Jakie są Twoje ulubione miejsca, atrakcje, wydarzenia, które byś mogła polecić innym?
Ja jestem typem człowieka, który lubi spędzać czas wśród przyrody. Do dużych miast jeżdżę tylko, jak muszę. Szwecja szczyci się przepięknymi lasami i jeziorami. Każdy miłośnik natury powinien wybrać się na spacer po lesie albo biwak! Zdecydowana większość powierzchni tego kraju to lasy, więc nietrudno o piękne miejsca, gdziekolwiek nie pojedziesz. My z Duszkiem dobrze się dobraliśmy pod względem preferencji wypoczynkowych — obydwoje uwielbiamy przebywać nad jeziorem i w lesie, więc każdy wolny weekend w lecie poświęcamy na biwaki, wędkowanie, zbieranie grzybów.
Osobom, które wolą miasta, polecam Gamla Stan, czyli sztokholmską starówkę. Jest piękna! O dziwo, nie jest zbyt duża i można obejść ją całą w godzinkę. Mnie osobiście przypomina stare miasto w Gdańsku. Do tego obowiązkowo przejażdżka metrem. Niektóre stacje, szczególnie te głębiej pod ziemią, to istne dzieła sztuki! Każda jest utrzymana w innym klimacie i można się poczuć jak w muzeum lub jaskini greckich bogów. 🙂
Jak mieszkańcy kraju spędzają wolny czas? Czy Ty również spędzasz go podobnie?
Szwedzi spędzają wolny czas wśród przyrody. Nawet małe dzieci uczone są wędkowania, chodzą z rodzicami zbierać grzyby i asystują przy polowaniach. To część skandynawskiej kultury. Chyba dlatego właśnie tak dobrze mi tutaj — przez to umiłowanie do przebywania na świeżym powietrzu i fascynację lasem. Często można spotkać ludzi chodzących po lesie i zbierających jagody oraz grzyby. Ja sama bardzo chętnie zbieram maliny, jagody, jabłka, grzyby, żywicę, igły drzew iglastych, które potem przetwarzam na różne smakołyki: robię syropy, nalewki, dżemy, suszę… [Koniecznie przeczytaj: Domowa apteczka!]
Warto też wspomnieć, że zgodnie z allemansrätten, czyli prawem wszystkich ludzi, każdy ma prawo przebywać wśród natury, biwakować, chodzić po lasach i zbierać jego dary.
Jaka jest szwedzka kuchnia?
Szwedzka kuchnia to więcej niż klopsiki z Ikea. 😉 Szwedzi upodobali sobie korzenne przyprawy w wypiekach — podejrzewam, że to sposób na ogrzanie się w chłodne jesienne i zimowe dni. Uwielbiam na przykład cynamonowe bułeczki w kształcie ślimaków (kanelbulle), lussekatter, czyli szafranowe bułki pieczone tylko w zimie, błotne ciasto kladdkaka (mój przepis tu)…
Szwedzi bardzo lubią produkty szwedzkie i są z nich dumni. Honorowe miejsce w kuchni zajmują też płatki owsiane i olej rzepakowy, jedne z flagowych szwedzkich produktów. Na wszelkich imprezach rodzinnych czy spotkaniach z przyjaciółmi na stołach króluje smörgåstårta, czyli kremowy tort kanapkowy z serkiem, warzywami i krewetkami. Jest też coś, co przypomina nasz kisiel, ale tu nazywa się zupą i jest pite na zimno: nippon soppa, czyli gęsty napój z owoców dzikiej róży. Hitem wśród turystów jest surströmming, czyli kiszony śledź. Jeszcze nie zebrałam się do spróbowania. Co roku, na przełomie lata i jesieni jest premiera śledzia, czyli otwieranie (nie-tak-do-końca) świeżego śledzia i rozpoczyna się sprzedaż w supermarketach. Taką puszkę zaleca się otwierać poza domem, w wiadrze z wodą!
Zosia [z którą przeprowadziliśmy pierwszą rozmowę z cyklu Moja Emigracja – Jak wyglądają początki życia w Szwecji?], jedna z kreatywnych Polek mieszkających w Szwecji, właśnie pracuje nad swoją szwedzką książką kucharską, w której udowadnia, że szwedzka kuchnia jest ciekawa!
Największe zalety i wady Szwecji?
To będzie bardzo subiektywne! Myślę, że każdy zobaczy inne wady i zalety. W każdym kraju były one zupełnie inne, gdyby tak zebrać zalety każdego kraju, w którym mieszkałam, istniałby kraj idealny! Dla mnie niewątpliwie zaletą w Szwecji jest bliskość i poszanowanie natury, spokój i opanowanie w sprawach codziennych oraz nieskomplikowana biurokracja, którą można załatwić internetowo. Bardzo szanuje się tu zdrowie oraz cudzy czas.
Z wad to chyba fakt, że w społeczeństwie o niektórych rzeczach się nie mówi, unika się niektórych tematów tabu. Często unika się powiedzenia czegoś komuś w twarz, a ja lubię jasne sytuacje. Do tego urzędy są otwarte krótko, więc mamy niewiele czasu na załatwienie spraw, które wymagają pojawienia się tam osobiście. Jeśli chodzi o wybór np. kosmetyków czy leków, jest zdecydowanie mniejszy niż w Polsce. Sama nie wiem, czy to zaleta, czy wada.
Czy czegoś Ci brakuje z Polski? Tęsknisz za ojczyzną?
Tęsknię za miejscami, bliskimi mi ludźmi. Z nostalgią wspominam Hel, na którym spędzałam każde wakacje jako nastolatka. Tęsknię też za Tatrami, w które każdej zimy jeździliśmy, gdy byłam jeszcze dzieckiem. Od 2013 roku nie byłam w Polsce na dłużej niż kilka tygodni, więc już odzwyczaiłam się od naszego kraju. Nauczyłam się też, że dom jest tam, gdzie czujemy się bezpiecznie i dobrze. Wcale nie trzeba mieć jednego domu, można mieć kilka! Często brakuje mi też polskich produktów, mimo że są dostępne w niektórych supermarketach czy polskich sklepach, to z naszego miasteczka są one daleko. Całe szczęście, że lubię gotować też po marokańsku i serbsku, więc mam w czym wybierać, nie upieram się tylko przy produktach z Polski.
Jaką radę dałabyś osobom, które planują przeprowadzkę do Szwecji?
Zaplanujcie ją dobrze. Warto mieć odłożone pieniądze, a miejsce do, chociażby tymczasowego zamieszkania ogarnąć jeszcze przed przyjazdem. Poczytajcie też w internecie o kursach językowych, na które możecie się zapisać na miejscu. Jak już tu będziecie, nie zrażajcie się, bo początki nigdy nie są lekkie. Jak przetrwacie to i dostaniecie personnummer, znajdziecie pracę — będzie już prościej. Znajomość języka angielskiego jest tu też bardzo pomocna. Ja początkowo wszystkie sprawy papierkowe załatwiałam po angielsku, bo zdecydowana większość Szwedów zna biegle angielski.
Gdzie znajdziesz Monikę w sieci?
Blog: Bewildered Slavica
Instagram: @bewilderedslavica
Facebook: Bewildered Slavica
Sklep: Slavica Studio