W 2010 roku wyjechałam na prawie pół roku do znanego i ekskluzywnego kurortu turystycznego w północnych Włoszech – Bellagio. Pojechałam tam do pracy, ale też by zacząć samodzielnie podróżować. Miałam dwadzieścia lat, byłam tuż po liceum i miałam mnóstwo marzeń. To były bardzo fajne, dziwne, intensywne, radosne, ale też czasem smutne miesiące. Opowiem Ci o nich.
Pracę otrzymałam po znajomości. Właściciele hotelu, w którym pracowałam, a raczej rodzice właścicielki, byli przyjaciółmi mojego dziadka. Tak więc nie trafiłam do przypadkowego i niepewnego miejsca. Czułam się bezpiecznie i byłam wdzięczna za szansę. Zaoferowano mi stanowisko cameriery, czyli pokojówki. Przyjęłam z uśmiechem na twarzy.
Zostałam zakwaterowana w domku pracowniczym, w którym mieszkało wiele kolegów i koleżanek z pracy – pokojówki, kelnerki, kucharze, recepcjoniści – generalnie różni ludzie niemal z każdego stanowiska. W pokoju zamieszkałam z Włoszką, z którą nie miałam najlepszych relacji. Od samego początku szperała mi w rzeczach, przekładała je, zabierała, a do tego dużo paliła i się upijała winem. Miałam z nią dużo problemów, o których opowiedziałam właścicielce hotelu i przeniosła mnie do innego domku, który znajdował się ponad hotelem, w którym pracowałam i tym samym w ładniejszym miejscu. W pokoju byłam sama, a w domku oprócz mnie mieszkała jeszcze tylko jedna osoba – Polka około czterdziestoletnia. To rozwiązanie bardzo mi się spodobało. Żyłyśmy w super komitywie, było bardzo miło. Nasz domek był prosty, ale czysty i w fajnym, włoskim klimacie. Byłyśmy blisko pracy, lekko powyżej miasteczka, a więc miałyśmy piękny widok.
Praca nie należała do najlżejszych. Fizyczna, wymagająca dużego wysiłku, a więc pot lał się ze mnie ciurkiem. Pamiętam, że na początku stresowałam się tym, że pokój sprzątam w dwadzieścia, a nie piętnaście minut. Jednak wkrótce potrafiłam wyrobić się nawet i w dziesięć. W dwa tygodnie straciłam 10 kg. W zależności od dnia, pracowałam od 7:00 do 13:00, a następnie od 20:00 do 22:00 lub od 8:00 do 16:00. Wpadłam w typowy rytm pracy, mój organizm był bardzo wyregulowany, ale brakowało mi dobrego jedzenia – szybko miałam dość samego makaronu i bułeczek. A pizza? Jakoś nie pokochałam włoskich pizz. Ale kawa była dobra! I gelato również! Jeżeli gelato, to tylko w Gelateria del Borgo! Naprawdę nigdzie indziej we Włoszech nie jadłam tak dobrych lodów!
Tygodnie mijały szybko, a ja polubiłam swoje włoskie życie. Tylko bardzo brakowało mi rodziny. Chciałam, aby byli ze mną, ale z drugiej strony czułam się dobrze, będąc sama – wiem, trochę to dziwnie brzmi. To był dla mnie pierwszy raz, kiedy tak długo byłam daleko od domu i skazana tylko na siebie. Dobry test, dobra lekcja życia. Z tęsknoty nie mógł również wytrzymać Damian (tak, tak, te ponad 10 lat temu, to my już od dawna razem), a więc w ostatnim miesiącu mojej pracy we Włoszech mnie odwiedził. Zwiedzaliśmy okolicę, czyli Bellagio i sąsiadujące z nim miasteczka, a także większe, jak Como oraz Lecco. Jeździliśmy też do Mediolanu – oczywiście na zakupy. A raz pojechaliśmy nawet do Szwajcarii.
Bellagio, w którym mieszkałam i pracowałam, jest niewielkim miasteczkiem położonym nad jeziorem Como. Jezioro to zostało uznane za jedno z najpiękniejszych jezior w Europie, a Bellagio za jego perłę. Miasteczko otoczone jest wodą i górami, a także obrośnięte piękną roślinnością. Znajduje się w nim mnóstwo luksusowych willi, zresztą podobnie jest we wszystkich innych sąsiadujących z nim miejscowościami. Ten region jest znany wśród ludzi bogatych, gwiazd i celebrytów. Nieopodal nas swoją willę miał sam George Clooney. Tak więc takich sąsiadów miałam. A gośćmi hotelu najczęściej byli Amerykanie, Niemcy, Francuzi oraz Rosjanie. Nigdy nie spotkałam Polaków, ale prawdopodobnie już to się zmieniło, ponieważ od czasu do czasu spotykam na różnych blogach relacje z Bellagio.
Będąc nad jeziorem Como i nie mieszkając w Bellagio, warto do niego podjechać lub podpłynąć. Można spędzić w nim cały dzień, spacerując po romantycznych uliczkach, delektując się najlepszymi lodami we Włoszech oraz podziwiając przepiękne, alpejskie krajobrazy. Lato nad Como jest cudne! Uwielbiałam pływać promami po Como, a także jeździć (autokarami) do Lecco i Como – drogi tam są bardzo wąskie i przepaściste. Dużo spacerowałam, włóczyłam się i planowałam swoje życie.
A teraz kilka fotografii z mojego półrocznego pobytu w Bellagio:

Welcome to Bellagio!

Villa Serbelloni, w której pracowałam

Krajobrazy nad Lago di Como

Bellagio

Bellagio

Uliczki Bellagio

Moje ulubione miejsce w Bellagio

Moje ulubione miejsce w Bellagio

Tak, to jest dwudziestoletni Damian

A to my!

Duomo, Mediolan

Mediolan

My przy Duomo

Na zakupach w Mediolanie

Takie tam zakupy!

Bellagio

Bellagio

Bellagio

Bellagio

Bellagio

Bellagio

Bellagio

Zwiedzaliśmy różne wille i ogrody

Villa Carlotta
Pobyt we Włoszech był dla mnie niezłą szkołą życia. Poznałam super ludzi, z niektórymi mam kontakt do dziś. Nauczyłam się podstaw włoskiego oraz dowiedziałam się o kilku kulinarnych sztuczkach włoskiej kuchni. Zostałam po części przygotowana do podróżowania i radzenia sobie samej w różnych, czasem trudniejszych sytuacjach. I zarobiłam. Dziesięć lat temu, jako pokojówka zarabiałam około 1000 € miesięcznie. Był to dla mnie super start w spełnianiu swoich podróżniczych marzeń. Po Włoszech poleciałam do Maroka, Egiptu, Tunezji i Turcji.

Z koleżankami z pracy 🙂