Moim największym marzeniem było to, aby moje dziecko od urodzenia było otoczone różnymi językami obcymi, których w sposób naturalny będzie się uczyło. Dziś, mając już tego malucha na świecie, bardzo pomaga nam fakt, że mieszkamy za granicą, ponieważ od urodzenia nasz synek ma zagwarantowany dodatkowy język – język kraju, w którym mieszkamy – ale dwujęzyczność / wielojęzyczność (zamierzona) może być pielęgnowana nawet w Polsce i w polskiej rodzinie.
Wstęp
Jesteśmy Polakami mieszkającymi na Islandii. Nasz synek ma 2,5 roku i za kilka dni idzie do przedszkola – islandzkiego przedszkola. Kiedy poinformowaliśmy o tym przedszkolu naszych obserwatorów, to bardzo ucieszyliśmy się, że ten temat wzbudził tak duże zainteresowanie, ponieważ jest to coś, co dzieje się teraz w naszym życiu, a więc łatwo i przyjemnie nam się o tym opowiada. Dostaliśmy wiele wiadomości – ze słowami wsparcia, poradami, a także pytaniami. W miarę zdobywania doświadczenia, na wszystkie będziemy odpowiadać. Jest jednak takie, na które możemy odpowiedzieć od razu. Dotyczy ono języków obcych i Kajetana.
Jesteśmy Polakami, mówimy po polsku!
Jesteśmy Polakami, którzy cztery lata temu przeprowadzili się do Islandii. Rozmawiamy ze sobą po polsku i kiedy urodził się nasz syn, to naturalnie również i do niego zaczęliśmy zwracać się w tym języku. Jest to dla nas taka oczywistość, że nawet nie wiem, co więcej mogłabym napisać oprócz tego, że właśnie dbamy o jego polszczyznę. Jest to swego rodzaju prezent od nas dla niego i w tym języku jest nam najłatwiej przekazywać również swoje emocje. Od początku dużo do niego mówimy po polsku oraz czytamy mu po polsku, ale jest kilka wyjątków, które mogą niektórych zaskoczyć. Naszemu synkowi nie włączamy bajek/programów po polsku, ani żadnych piosenek dla dzieci po polsku. Ponadto nie zapisujemy go do polskiej szkoły, którą mamy na Islandii.
Natomiast bardzo miłym zaskoczeniem było dla nas to, że niemal wszystkie islandzkie położne, pielęgniarki, pediatrzy i po prostu nasi islandzcy znajomi mówili nam, jak ważne jest, abyśmy pielęgnowali u Kajetana język polski. Dostaliśmy zalecenie, by do niego dużo mówić i czytać mu po polsku, a islandzkim się nie przejmować, ponieważ tego języka błyskawicznie nauczy się w szkole.
Hello, angielski też musi być!
Zrezygnowaliśmy z bajek oraz piosenek po polsku, ponieważ zdecydowaliśmy, że będziemy synkowi włączać je tylko i wyłącznie po angielsku. I to jest ta nasza świadomie wprowadzona wielojęzyczność zamierzona. Z angielskim zaczęliśmy zapoznawać Kajetana w jego pierwszym półroczu życia i pierwszym krokiem była muzyka – angielskie piosenki dla dzieci. Następnie, kiedy już podrósł, zaczęliśmy oglądać razem bajki po angielsku i czytać synkowi angielskie książeczki.
Jaki jest tego efekt teraz? Kajetan, jak na swój dziecięcy poziom, bardzo dobrze rozumie język angielski, zna dużo słów i zwrotów, i po prostu lubi posługiwać się tym językiem. Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni, jak szybko przyswaja język angielski i jak ładną ma wymowę.
Po islandzku
Po islandzku Kajetan będzie mówić przede wszystkim dzięki islandzkiemu przedszkolu, a następnie szkole, no i oczywiście życiu na Islandii. My jednak od początku osłuchiwaliśmy go z tym językiem poprzez islandzkie piosenki dla dzieci (te pojawiły się u nas przed angielskim), a wyszło to naturalnie, bo po prostu tak bardzo nam się one spodobały, że puszczaliśmy je na okrągło. W tym momencie słuchamy ich rzadziej, bo jednak angielskie wygrywają, ale od czasu do czasu lubimy sobie je puścić. I pewnie wkrótce znów będą u nas one gościć częściej.
Sami uczymy się islandzkiego, a więc słuchamy islandzkiego radia, czasem oglądamy jakiś program (np. wiadomości), czytamy po islandzku itd. i wtedy nie ukrywamy się przed synkiem z tym językiem. Tak więc oczywiście, że się zdarza, że słyszy nas mówiących po islandzku (tak samo jak w wielu sytuacjach po angielsku).
Szczypta japońskiego
Trudno tu mówić o nauce, tylko o czymś dodatkowym, choć może za jakiś czas to się zmieni. Kajetan dzięki swojej babci ma również kontakt z językiem japońskim. Jak to wygląda? Po prostu podczas wideo-rozmów babcia mówi do niego kilka słów, zwrotów w tym języku. Na pewno melodia tego języka zostanie mu w główce i kiedyś ten język nie będzie brzmiał dla niego obco. W domu mamy też trochę japońskich rzeczy – m.in. książeczek, zabawek – tak więc ten kraj Kajetanowi, tak jak i mnie, będzie bliższy niż dalszy. Kto wie, może wkrótce w ramach zabawy zaczniemy pisać sobie znaki kanji?
Języki i muzyka
Nauka języków idzie u nas w parze z muzyką. Muzyka w naszym domu jest ogromnie ważna i od początku Kajetan słucha najróżniejszej. Nie tylko Mozarta dla dzieci, ale również orientalną, folkową, etniczną, a także Paganiniego, jazzową i arabski pop. Mamy dużo instrumentów i uwielbiamy bawić się dźwiękami. W związku z tym, że cały czas u nas muzyka gra, to też Kajetan ma szansę usłyszeć w piosenkach różne inne języki. Sama też śpiewam po arabsku, hindi i japońsku, więc jest już przyzwyczajony, że mama czasem inaczej brzmi.
Podsumowanie
Kajetan jest wychowywany w otoczeniu kilku języków, ale utrzymujemy w tym wszystkim pewną konsekwencję. Polski ma na co dzień w domu. Angielski również codziennie ma w bajkach, programach i piosenkach dla dzieci. Islandzki z edukacji na Islandii. Japoński ma bonusowo od babci, ale na razie to nic konkretnego. A jeżeli chodzi inne języki, to od czasu do czasu, słyszy je w piosenkach.
Nie za dużo tego wszystkiego? Naszym zdaniem nie. Mamy trzy główne języki, o które dbamy i według nas to nie jest za dużo. Dzieci mają genialne mózgi, które chłoną jak gąbka i my po prostu wykorzystujemy ten moment, kiedy dziecko uczy się szybko, przyjemnie i nieświadomie.
Co więcej, ja sama miałam podobnie. Odkąd pamiętam byłam otoczona różnymi językami. W domu mówiono do mnie po polsku, ale bajki i piosenki miałam przede wszystkim po angielsku. Następnie miałam wprowadzony język japoński, a dzięki muzyce często słyszałam arabski, urdu i hindi. Nic mi się w tej głowie nie pomieszało, z języków zawsze byłam bardzo dobra i lubię się ich uczyć. Nigdy nie miałam problemów z mową, nic z tych rzeczy.
Gdybyśmy mieszkali w Polsce, to na pewno od początku wprowadzilibyśmy dwujęzyczność zamierzoną z językiem angielskim. Pomimo tego, że nie jesteśmy native speakerami, to nie mielibyśmy problemu nawijać do dziecka w tym języku. Błędami z naszej strony (np. w wymowie) byśmy się nie przejmowali, bo w końcu nie bylibyśmy jedynym źródłem tego języka.
Tyle na dziś. Na temat dwujęzyczności / wielojęzyczności (zamierzonej) można byłoby pisać i pisać, i na pewno jeszcze nie raz będziemy do niego wracać – ale wszystko po kolei! My jesteśmy jeszcze na początku tej drogi i powoli zdobywamy doświadczenia. 😉 Jeszcze na koniec dodam, że jestem w trakcie czytania tej oto książki, która jest fajnym wprowadzeniem do tematu dwujęzyczności dziecka: Jak wychować dziecko dwujęzyczne