To miała być super wycieczka – z pięknymi widokami, kilkoma spacerami, muzeami i krótkim rejsem na pobliską wyspę, ale nie wypaliła. Przynajmniej nie do końca. Na Islandii plany podróży weryfikuje pogoda i tym razem pozwoliła nam ona tylko na roadtrip przez wymarzony Półwysep Tröllaskagi. Przywieźliśmy trochę zdjęć z Dalviku, Ólafsfjörður i Siglufjörður. I kilka wspomnień również.
Pogoda na Islandii płata figle i często dochodzimy do wniosku, że nie ma po co sprawdzać jej prognozy. Miało być ładnie, było brzydko, choć niektórzy czytając te słowa mogą się obruszyć, bo przecież na Islandii nie ma brzydkiej pogody, tylko niedostosowane do niej ubranie! Heh, no niby tak, ale jednak dobre przygotowanie się do niej nie spowoduje, że mgła odsłoni fiord, a wiatr ucichnie byśmy mogli wysiąść z samochodu. Tak właśnie bywa i trzeba się z tym pogodzić.
Filmy o podróżach i życiu w Islandii znajdziesz tutaj: Subskrybuj
Plan był taki, że tego dnia jedziemy na Półwysep Tröllaskagi i zwiedzamy główne jego wsie, idziemy na szlaki turystyczne i po prostu bardzo aktywnie spędzamy tam czas. Wyszło tak, że w większości tylko objechaliśmy tę część półwyspu samochodem, nie zatrzymując się na dłuższą chwilę w żadnym miejscu. Zdążyliśmy tylko chwilę się przejść po Ólafsfjörður i Siglufjörður oraz zrobić kilka fotografii, które chcemy tu zamieścić, bo pomimo średnio udanej wycieczki, to jednak i tak miejsce to spowodowało, że chcemy tam wrócić po więcej.
Dalvík
Dalvík to niewielkie miasteczko portowe, które zamieszkuje około tysiąc czterysta osób. Bardzo dobrze rozwinięte jest tu rybołówstwo, co wyraźnie czuć i widać niedługo po wjeździe w jego progi. Atrakcjami Dalvíku są m.in. dobre tereny narciarskie, basen, pole golfowe i muzeum Byggðasafnið Hvoll, w którym poświęcona jest sala najwyższemu Islandczykowi, Jóhanowi Péturssonowi, który mierzył 2,34 m. W Dalvíku odbywa się również Festiwal Fiskidagurinn mikli, czyli ‘Wielki Dzień Ryby’. Stąd wypływają promy na pobliską wyspę Hrísey, która jest po wyspie Islandii i Heimaey największą wyspą na Islandii oraz nieco bardziej oddaloną wyspę Grímsey, przez którą przebiega koło podbiegunowe.
Ólafsfjörður
Ólafsfjörður to niewielkie miasteczko położone na fiordzie o tej samej nazwie. Podobnie jak Dalvík jest to kolejna miejscowość z portem rybackim, która może poszczycić się dobrymi terenami do uprawiania rekreacji ruchowej. W Ólafsfjörður zamieszkuje niecały tysiąc osób, a jedną z większych atrakcji, którą mogą poszczycić się mieszkańcy tej mieścinki, jest skocznią narciarska. Do Ólafsfjörður wjeżdża się prawie 3,5 km, darmowym tunelem Múlagöng.
Siglufjörður
Panorama na Siglufjörður roztacza się tuż po wyjechaniu z kolejnego tunelu w tym regionie – Héðinsfjarðargöng – który ma prawie 7 km. I ta panorama jest obłędna! Nawet we mgle, która akurat trochę odsłoniła nam wysokie góry i nawet w deszczu, który przeszkadzał nam niemal bez przerwy tego dnia. Zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym, z którego zrobiliśmy pierwsze fotografie i gdzie zjedliśmy przywieziony z Akureyri lunch (oczywiście w samochodzie). Następie skierowaliśmy się do centrum miasteczka, po którym trochę pojeździliśmy, a kiedy na chwilę deszcz ustąpił wyszliśmy kawałek w górę, by jeszcze z innej strony popatrzeć z większej perspektywy na tę miejscowość. Jest piękna, a ciekawostką jest to, że był tu kręcony znany islandzki serial Ófærð, czyli W Pułapce.
I tak wyglądało nasze pierwsze podejście do Półwyspu Trolli. Nie możemy się doczekać następnego razu, kiedy uda nam się zagłębić w tej region bardziej. 😉 Ale zdjęcia wyszły całkiem klimatyczne, prawda?