Nasz Mały Świat
  • STRONA GŁÓWNA
  • NASZA ISLANDIA
    • EMIGRACJA I ŻYCIE
    • RODZINNE PODRÓŻE
    • NASZA ISLANDIA YOUTUBE
    • BLOG GEOISLANDIA
  • NASZE PODRÓŻE
    • AFRYKA
    • AZJA
    • EUROPA
    • KARAIBY
    • PODRÓŻNICZE PORADNIKI
  • NASZA RODZINA
    • CIĄŻA
    • DZIECKO
    • MAMA I TATA
  • NASZE ŻYCIE
  • POZNAJ NAS
  • WSPÓŁPRACA
  • SKLEP

Geoturystyka na Islandii

📍 Przystanek przy Brimketill. Nie jest to gorą 📍 Przystanek przy Brimketill. Nie jest to gorące źródło, ale naturalnie wyżłobiony przez erozję morską basen w czarnej lawie na południowo-zachodnim wybrzeżu Reykjanes. 💦

#Islandia #geoturystyka #iceland #icelandphotography #icelandicnature #geotourism
📍Kanion Múlagljúfur - mniej znany hiking na p 📍Kanion Múlagljúfur - mniej znany hiking na południowym wschodzie Islandii. Super przystanek w podróży dookoła wyspy, ale trasa nie należy do najłatwiejszych. Bywa stromo, ślisko i przepaściście, i trzeba przejść przez rzekę. Widoki fenomenalne, atrakcyjność trasy 10/10. Na hiking należy poświęcić przynajmniej 2 godziny. 

#Islandia #polacynaislandii #podróże #przewodnik #geoislandia #geoturystyka #iceland #hikingiceland #geotourism #hiking
Może Malta? 🌞 A może jednak Islandia? Tak, Może Malta? 🌞 A może jednak Islandia? 

Tak, to wciąż Islandia i obszar znanego miejsca turystycznego, choć z nieco innej strony.

Oto fragment niepozornego wybrzeża Vatnsfell, które ciągnie się na północ od Valahnúkur na południowo-zachodnim krańcu półwyspu Reykjanes.

Te jasne warstwy to złoża tufu i lapilli, czyli drobnoziarnistej tefry, która jest pozostałością bo dwóch, stożkach tufowych powstałych w wyniku eksplozywnej erupcji, która miała miejsce w oceanie w 1210 roku - czyli na początku kilkudziesięcioletniego epizodu tektoniczno-wulkanicznego "Reykjanes Fires".

Tak więc jest to idealny i łatwo dostępny przykład struktury wewnętrznej stożka tufowego.

Znana skała wystająca z oceanu (którą widać w oddali na zdjęciu), jest prawdopodobnie pozostałością - już mocno zerodowaną - po tejże erupcji.

To tylko jeden "sekret" tego wybrzeża. Innym razem, przy okazji innego zdjęcia, odsłonię kolejny. 🙂

#Islandia #geoislandia #geoturystyka #geologia #turystykageologiczna #podróże #iceland #reykjanes #geopark
Atrakcje, które latem zwiedza się dodatkowo/nadp Atrakcje, które latem zwiedza się dodatkowo/nadprogramowo, zimą stają się celami podróży. 😀

#Islandia #geoislandia #iceland #winteriniceland #crater #geoturystyka #podróże #grábrók #borgarfjörður #westiceland
Oto pomnik Bárðura - pół człowieka, pół tro Oto pomnik Bárðura - pół człowieka, pół trolla, który jest opiekunem półwyspu Snæfellsnes.

Pomnik znajduje się w miejscowości Arnarstapi w połowie znanego szlaku spacerowego wzdłuż skalistego wybrzeża.

#Islandia #polacynaislandii #podróże #polacywpodróży #blogpodrozniczy #iceland #traveliceland #snaefellsnes #arnarstapi
Podczas kolejnego dnia zwiedzania Islandii zimą, Podczas kolejnego dnia zwiedzania Islandii zimą, odwiedziliśmy tunel lawowy Raufarhólshellir. Powstał on 5000 lat temu i spacerując w nim możemy zobaczyć efekty erupcji wulkanicznej od środka. Tu mamy do czynienia z erupcją szczelinową Leitahraun, która utworzyła również znane na obrzeżach Reykjavíku czerwone pseudokratery Rauðhólar.

Tego typu tuneli lawowych jest w Islandii bardzo dużo, a kilka z nich zostało udostępnionych turystycznie. Można je zwiedzać wraz z przewodnikiem, co daje ciekawą lekcję geologii.

Raufarhólshellir fantastycznie jest odwiedzić zimą, kiedy tworzą się takie śmieszne lodowe rzeźby! 

Tunel ten znajduje się na półwyspie Reykjanes, tak więc w bardzo dogodnej dla turystów lokalizacji. Z Reykjavíku jest to około pół godziny jazdy samochodem.

Polecam! 😉

#Islandia #geoislandia #podróże #iceland #geotourism  #traveliceland #winteriniceland #raufarhólshellir #reykjanes
Kirkjufell - najsłynniejsza góra na półwyspie Kirkjufell - najsłynniejsza góra na półwyspie Snæfellsnes, która określana jest jego symbolem. Wczoraj był to nasz ostatni punkt na trasie, do którego dotarliśmy tuż przed zachodem słońca. 

#Islandia #polacynaislandii #geoislandia #geoturystyka #iceland #geotourism #icelandroadtrip #icelandwinter #snaefellsnes
Zimowa wycieczka na półwysep Snæfellsnes średn Zimowa wycieczka na półwysep Snæfellsnes średnim SUVem 4x4 po śliskiej nawierzchni drogi pokrytej twardym lodem mając tylko 4 godziny dziennego światła w ciągu doby i ponad 400 km do przejechania.

Naleśniki z soczewicą, tosty z koncentratem pomidorowym, serem i ogórkiem kiszonym, wodorosty, jabłka, banany i marchewki, dwie różne herbaty, kawa i woda.

Zatrzymaliśmy się przy czterech atrakcjach i pominęliśmy przynajmniej siedem, które latem byśmy jeszcze dodali.

Ale sama jazda po ośnieżonym półwyspie u podnóża majestatycznego lodowca mogłaby być jedyną atrakcją tego dnia! 😍 Tak, zimą też jest magicznie, choć dla mnie i tak trzeba najpierw latem! 😊

📸 Pierwsza fotka z naszych mini zimowych wojaży z Mateuszem. 

#Islandia #polacynaislandii #podróże #blogpodrozniczy #geoislandia #geoturystyka #iceland #geotourism #traveliceland #icelandroadtrip #winteriniceland #icelandinwinter #winter #januaryiniceland
Siedzę sobie na polu geotermalnym Austurengjahver Siedzę sobie na polu geotermalnym Austurengjahver, które jest jednym z pięciu znajdujących się na terenie wysokotemperaturowego obszaru geotermalnego Krýsuvík. 

Nie prowadzi do niego żadna droga dojazdowa, a pieszy szlak, który jednak długi nie jest, bo wynosi około półtora kilometra. W dwie strony plus zwiedzanie atrakcji na miejscu zajmuje około godziny. Szlak rozpoczyna się przy jeziorze Grænavatn na półwyspie Reykjanes. 

W Austurengjahver zobaczyć można olbrzymich rozmiarów parujące gorące źródło, a także błotniste kałuże i fumarole. Minerały, które rozpoznano na polu geotermalnym, to m.in. rzadki, niebiesko-zielony lignit oraz ciemniejszy kowelin. 

#Islandia #geoislandia #geoturystyka #iceland #traveliceland #visiticeland #icelandtrip #icelandgeology #geothermalsprings #geotourism #reykjanes
Jaskinia Sönghellir jest niewielką jaskinią law Jaskinia Sönghellir jest niewielką jaskinią lawową usytuowaną u podnóża lodowca Snæfellsjökull na półwyspie Snæfellsnes. Jest ona wyjątkowa pod względem akustycznym i właśnie z tego powodu jest ona szerzej znana turystom. Obowiązkowy przystanek podczas podróży górską drogą F570!

Uważa się, że jaskinia ta jest znana od wieków, a mówić nam mają o tym m.in. wyryte w skale imiona XVIII-wiecznych podróżników, Eggerta Ólafssona i Bjarniego Pálssona. Ponadto według legendy jaskinia Sönghellir była schronieniem dla legendarnego osadnika Bárðura Snæfellsása (oraz jego rodziny), który pojawił się na tym obszarze w IX wieku. Bárður był ponoć pół-trollem, pół-człowiekiem, a dziś, jako opiekuńczy duch czuwa nad półwysep i lodowcem. W Arnarstapi znajduje się jego pomnik, który jest symbolem tej miejscowości.

📌 Dojazd i mapa na blogu: geoislandia.pl 

#Islandia #geoislandia #podróże #polacynaislandii #geoturystyka #geotourism #iceland #traveliceland #icelandphotography #icelandicnature #icelandtrip  #sönghellir
  • STRONA GŁÓWNA
  • NASZA ISLANDIA
    • EMIGRACJA I ŻYCIE
    • RODZINNE PODRÓŻE
    • NASZA ISLANDIA YOUTUBE
    • BLOG GEOISLANDIA
  • NASZE PODRÓŻE
    • AFRYKA
    • AZJA
    • EUROPA
    • KARAIBY
    • PODRÓŻNICZE PORADNIKI
  • NASZA RODZINA
    • CIĄŻA
    • DZIECKO
    • MAMA I TATA
  • NASZE ŻYCIE
0

Nasz Mały Świat

Styczniowe wojaże po Islandii

Demi Mae 13 stycznia 2023
Demi Mae 13 stycznia 2023

Spis treści

  • 5 stycznia, godzina 00:30
  • Styczniowe wojaże
    • Półwysep Snæfellsnes
    • Mniej znane atrakcje Złotego Kręgu
    • Islandzka piekarnia
    • Relaks w Borgarfjörður
    • Reykjavík i Sky Lagoon
  • Podsumowanie

Rok 2023 zaczęliśmy fantastycznie. 5 stycznia przyleciał do nas nasz przyjaciel Mateusz, dla którego była to druga wizyta w Islandii. Styczeń potrafi być trudnym miesiącem do podróżowania, ale z drugiej strony może dostarczyć równie wspaniałych doświadczeń. Zobacz, gdzie udało nam się dotrzeć, jakie atrakcje okazały się dla nas osiągalne, a także jak Mateusz przygotował się do przyjazdu i który swój pobyt uznał za ciekawszy – letni czy zimowy?

5 stycznia, godzina 00:30

Czekamy w hali przylotów na międzynarodowym lotnisku w Keflavíku. Czekamy i czekamy, czas nam się dłuży. Nie możemy się doczekać, choć wcale nie tak długo się nie widzieliśmy, bo ostatnio raptem trzy miesiące temu. Ale wiadomo jak to jest z dobrymi znajomymi, tego wspólnego czasu zawsze jest za mało. W międzyczasie podchodzi do mnie Arek (który również czeka na przylot swojego znajomego) i oznajmia mi, że zna mnie z bloga. 🙃 Tak więc jeżeli to czytasz drogi Arku, to serdecznie Cię pozdrawiam! 😁 Po kolejnych długich minutach z drzwi wyłania się doskonale znajoma mi postura. To Mateusz.

Styczniowe wojaże

Mateusz przyleciał do nas tylko na kilka dni, co było dla nas pierwszym wyzwaniem. Mieliśmy trochę więcej pomysłów na wycieczki niż Mateusz czasu, by je wszystkie zrealizować, tak więc musieliśmy coś odpuścić i później tego nie żałować. Z drugiej strony zimowa podróż do Islandii była dla Mateusza bardziej pragnieniem doświadczenia zimy samej w sobie, aniżeli odhaczeniem kolejnych, nieznanych mu jeszcze miejsc. Jednak pięć dni na Islandię zimą wiązało się również z ryzykiem, że nie zdąży się zobaczyć czegokolwiek. Śnieżyce, trudne warunki drogowe, zamknięte drogi i nawet bliskie stolicy popularne atrakcje turystyczne mogą być zimą nieosiągalne. Do tego krótki dzień, czyli zaledwie cztery godziny światła w ciągu doby sprawia, że letnie plany podróży nawet po stosunkowo łatwo dostępnych atrakcjach, zimą nie mają prawa zostać w pełni zrealizowane. Trzeba wybierać.

I na taką zimową wycieczkę do Islandii trzeba też się dobrze przygotować. Uważam, że niezależnie od pory roku na Islandię nie warto skąpić, bo to w każdej chwili może obrócić się przeciwko nam – zimą tym bardziej. Dlatego niezmiernie się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, jak dobrze Mateusz przygotował się na swój zimowy wyjazd. Zabrał walizkę, a w niej świetnie wyselekcjonowany ekwipunek zimowego turysty. Bielizna termoaktywna, nieprzemakalne i chroniące przed wiatrem spodnie outdoorowe, dwie pary butów i kurtek, i warstwy pomiędzy. Do tego raki (które jak najbardziej mogą się przydać podczas nawet najprostszych spacerów), komin, czapka i porządne rękawice. Oczywiście nie zapomniał też o kąpielówkach, które niejednokrotnie mu się przydały.

Pamiętać trzeba też, że zimą nie tylko wiele regionów Islandii jest niedostępnych, jest krótki dzień i warunki pogodowo-drogowe mogą nie sprzyjać, ale także, że wiele atrakcji (muzeów, basenów), a także miejsc noclegowych i restauracji może być zamkniętych. I właśnie w związku z tym kilka miejsc, które chcieliśmy odwiedzić nam odpadły.

Półwysep Snæfellsnes

Pierwszego dnia, czyli kilka godzin po przylocie i krótkim śnie, jeszcze przed wschodem słońca – co de facto zimą w Islandii nie jest żadnym wyczynem – wybraliśmy się w stronę półwyspu Snæfellsnes. Zdaliśmy sobie sprawę, że będzie to również dla nas (dla mnie i Damiana) pierwszy raz tak daleko od domu zimą. My zimę w Islandii raczej przeczekujemy w domu i dopiero w marcu, czy kwietniu udajemy się na nasze pierwsze wycieczki w nowym roku, tak więc ekscytacja półwyspem Snæfellsnes w styczniu była dosyć duża!

W miesiącach letnich z pewnością zrealizowalibyśmy ten plan podróży: Plan na Półwysep Snæfellsnes. Jednak w styczniu udało nam się dotrzeć tylko do… czterech miejsc!

Najpierw zrobiliśmy obowiązkowy przystanek na stacji benzynowej N1 w miejscowości Borgarnes, skąd pojechaliśmy do najbardziej znanego na półwyspie źródełka wody mineralnej Ölkelda. Następnie zatrzymaliśmy się na parkingu u podnóża wodospadu Bjarnarfoss, który oczywiście, jak wszystkie inne mijane po drodze, był zamarznięty. Jadąc dalej, zatrzymaliśmy się jeszcze na malowniczym punkcie widokowym na lodowiec i południowe wybrzeże półwyspu, gdzie przez chwilę latały nad nami wielkie kruki.

Okolice wodospadu Bjarnarfoss

Punkt widokowy “Snæfellsjökull View Point”

Z kolei na Arnarstapi poświęciliśmy nieco więcej czasu, ponieważ wraz z Mateuszem wybraliśmy się na słynną ścieżkę spacerową wzdłuż klifowego wybrzeża tej wsi. Tu zwolniliśmy tempo, zrobiliśmy wiele fotografii i chłonęliśmy te zachwycające swoją surowością zimowe krajobrazy. To było też miejsce, gdzie Mateusz idealnie określił zimowy dzień w Islandii, a mianowicie, że jest to wieczny poranek.

Szlak spacerowy w Arnarstapi

Droga na północną stronę półwyspu Snæfellsnes

Ostatnim miejscem, przy którym się zatrzymaliśmy były podnóża góry Kirkjufell. I było to pierwsze miejsce, gdzie musieliśmy zapłacić za parking. Widok na górę w jej zimowej odsłonie był obłędny. Warto było choćby dla niej przejechać tyle kilometrów. Chociaż nawet tylko dla przejechania Snæfellsnes zimą było warto wyjść z domu.

Góra Kirkjufell będąca symbolem półwyspu Snæfellsnes

Gdy dojechaliśmy z powrotem do Reykjavíku, zdążyliśmy jeszcze podejść na wielkie ognisko, które odpalono z okazji 6 stycznia, czyli oficjalnego pożegnania okresu świątecznego.

Ognisko żegnające Święta w Reykjavíku

Mniej znane atrakcje Złotego Kręgu

7 stycznia na godzinę 11:00 mieliśmy wykupione wejściówki do tunelu lawowego Raufarshólshellir, który znajduje się we wschodniej części półwyspu Reykjanes, 40 min od stolicy kraju i 15 min od Hveragerði. Weszliśmy z Mateuszem w dwójkę, ponieważ Damian odwiedził tę atrakcję dwa lata temu (tu przeczytasz jego wpis: Tunel lawowy Raufarshólshellir), a Kajetan jest na nią jeszcze za mały. Wizyta w Raufarshólshellir była świetnym rozpoczęciem dnia i uważam, że jest to naprawdę dobry pomysł na zimę, czy brzydką pogodę, bo warunki pogodowe nie mają większego wpływu na zwiedzanie tego tunelu. Oczywiście wartu wybrać się tu również latem, choć tego typu tuneli lawowych w Islandii jest więcej i inne są jeszcze bardziej imponujące. Niemniej jednak Raufarshólshellir ma bardzo dogodne położenie, wejście do niego nie kosztuje tak dużo (obecnie 7,400 ISK), a zwiedzanie zajmuje około godziny.

Po wyjściu z tunelu lawowego pojechaliśmy w stronę miasteczka Selfoss i w tym momencie złapała nas śnieżyca. Dojechawszy do Selfoss zatrzymaliśmy się w Subwayu, by przeczekać najgorsze i by dalej móc kontynuować podróż. Po około pół godzinie wsiedliśmy już do samochodu i skręciliśmy na drogę nr 35, którą po 40 min dojechaliśmy do geotermalnej szklarni pomidorów Friðheimar (przeczytaj post: Szklarnia pomidorów Friðheimar). Mateusz przyznał, że niestety nie lubi zupy pomidorowej, która jest flagowym daniem restauracji tej szklarni, ale całe szczęście szarlotka z pomidorami przypadła mu do gustu. 🙂 Ostatecznie zamówiliśmy szklankę zupy pomidorowej z pysznym kawałkiem chleba i trzy desery – wspomnianą szarlotkę, a także lody i sernik – wszystkie z pomidorami.

Kolejną atrakcją miało być naturalne gorące źródło Hrunalaug, do którego nawet udało nam się dojechać, ale niestety zrezygnowaliśmy z kąpieli w nim. Warunki pogodowe znów się pogorszyły, a dla Mateusza temperatura wody nie była wystarczającą rekompensatą, by w mrożącym wietrze rozebrać się do naga, założyć kąpielówki i zanurzyć w geotermalnych wodach. Natomiast zimowy krajobraz na Hrunalaug był obłędny. Baśniowy.

Natomiast udało nam się dotrzeć do XIX-wiecznego kąpieliska geotermalnego Secret Lagoon (Gamla Lagoon), będącego najstarszym tego typu w Islandii. Na recepcji przywitał nas młody chłopak, który (oczywiście) okazał się być Polakiem. 🙂 Kąpielisko jest dosyć skromne i w związku z tym tańsze, ale czyste, wygodne i przyjemne z wodą wynoszącą 38-40 stopni Celsjusza.

Islandzka piekarnia

Na niedzielę mieliśmy nieco inne plany, ale musieliśmy podążyć w stronę lepszych warunków drogowo-pogodowych. Byliśmy też trochę zmęczeni wczesnym wstawaniem i wielogodzinnymi jazdami samochodowymi, dlatego tego dnia nie dość, że wyjechaliśmy trochę później niż zazwyczaj, to jeszcze postanowiliśmy odwiedzić tylko jedno miejsce. Wybraliśmy się do miejscowości Laugarvatn, gdzie udaliśmy się na krótką wycieczkę do “islandzkiej piekarni”, by zobaczyć, jak niegdyś Islandczycy piekli chleby – pod ziemią, której temperatura jest w stanie w ciągu 24 godzin upiec coś pomiędzy piernikiem a właśnie chlebem. Spacer taki nie kosztuje zbyt wiele, a dodatkowo zwieńczony jest degustacją, dlatego przy okazji można tu zaglądnąć. W tym miejscu znajduje się również geotermalne kąpielisko, do którego również się udaliśmy.

Relaks w Borgarfjörður

Ostatnią wycieczką, którą udało nam się wspólnie odbyć była na fiord Borgarfjörður, choć nie zdecydowaliśmy się na jego objechanie dookoła. Pierwszym miejscem, do którego się udaliśmy był krater Grábrók. Wyjście na niego wcale nie było takie lekkie, jak to zazwyczaj wygląda latem, ale wcale nie niemożliwe. Mateusz był super szczęśliwy z tego głębokiego śniegu, a następnie śliskich schodków i nieprzerwanie towarzyszącego porywistego wiatru, ale w tym samym czasie inni turyści rezygnowali z podejścia.

Na przeciwko krateru znajduje się krótki szlak spacerowy do platformy widokowej na wodospad Glanni. Latem czasem tu podjeżdżamy na nieco dłuższe wędrówki, ale tym razem popatrzyliśmy tylko na zamarznięte wody wodospadu.

Ostatnim atrakcją tego dnia było… kolejne kąpielisko geotermalne! Chyba nigdy wcześniej tak często się nie relaksowaliśmy w gorących wodach islandzkich źródeł, ale zimą jest to jedna z najlepszych rzeczy, jaką można robić w Islandii. Ostatecznie uznaliśmy, że ze wszystkich, które do tej pory wspólnie odwiedziliśmy to właśnie kąpielisko Krauma okazało się dla nas najfajniejsze. Piękny krajobraz, kolorystyka, przyjemna woda oraz zero innych klientów. Byliśmy tylko my i w pełnej swobodzie korzystaliśmy z ciepłych brodzików oraz saun i najfajniejszego pokoju relaksacyjnego z ogniskiem pośrodku.

Przy Krauma znajduje się Deildartunguhver, czyli największe (z największym przepływem wody) źródło geotermalne w Islandii, choć z pozoru wcale na takie nie wygląda.

To był też dzień urodzin Mateusza, dlatego na koniec dnia wybraliśmy się do naszej ulubionej restauracji, gdzie zjedliśmy urodzinową pizzę. To był naprawdę fajny dzień!

Reykjavík i Sky Lagoon

Mateusz miał też dwa dni całkowicie dla siebie. Spędził je na spacerowaniu po Reykjavíku, kupowaniu dla najbliższych pamiątek, a także udał się do nowego kąpieliska geotermalnego w Islandii, które znajduje się przy jej stolicy w mieście Kópavogur, czyli Sky Lagoon. Razem poszliśmy również do kina na film I wanna dance with somebody.

Podsumowanie

Mateusz przyleciał do Islandii na niecały tydzień i w sumie spędziliśmy razem cztery pełne dni. Wykorzystaliśmy je jak mogliśmy, chociaż bez presji, że koniecznie musimy dotrzeć do konkretnych atrakcji turystycznych. Prowadziła nas pogoda oraz warunki drogowe, dlatego też byliśmy zmuszeni zrezygnować z pewnych planów. Chcieliśmy na przykład popłynąć na wyspę Heimaey (Vestmannaeyjar), ale przez bardzo silny wiatr nie zdecydowaliśmy się na to. Odpuściliśmy też wizytę w jaskini lodowej, do której musilibyśmy jechać kilka długich godzin nocą, co nie byłoby zbyt rozsądne zwłaszcza, że podróżujemy z naszym czterolatkiem. Jednak totalnie nasyciliśmy się islandzką zimą i to był super czas, dla wszystkich nas potrzebny.

A jak Mateuszowi się podobało? Pomimo tego, że tym razem zobaczył mniej niż latem 2020, to Islandia bardziej zachwyciła go zimą. 🙂

Wiater wiał

Śnieg padał

I para w kąpieliskach była też
I widoki były też
I zimno też
I melodie z Mario były też
I niedopompowany materac był też
I pomidorowej nie było, całe szczęście, też
A mówiłem, że były widoki?

 

Upiększ swoje fotografie naszymi presetami! Sprawdź ofertę naszego sklepu!

poprzedni post
Islandzkie tradycje świąteczne – czy znasz je wszystkie?
następny post
Zaopatrzenie islandzkich sklepów spożywczych. Ile wydają Polacy z Islandii?

Zostaw komentarz Anuluj

Save my name, email, and website in this browser for the next time I comment.

Nasz Mały Świat

  • Jesteśmy Demi i Damian!

     

    Znamy się od przedszkola, mieszkamy w Islandii, dużo podróżujemy i aktywnie wychowujemy swojego synka Kaiko.

     

    Piszemy o emigracji, podróżach po świecie, rodzicielstwie oraz rozwoju osobistym. Inspirujemy do aktywnego życia na każdym poziomie!

     

    WIĘCEJ

Facebook Twitter Instagram Linkedin Youtube Soundcloud

NASZA ISLANDIA

Cała prawda o naszej emigracji Zima na Islandii Plusy i minusy życia na Islandii Reykjavik z dzieckiem Pierwsza podróż do Islandii
  • Facebook
  • Instagram
  • Youtube
  • tiktok

2011-2023 Nasz Mały Świat - blog podróżniczo-parentingowy / redakcja@naszmalyswiat.pl