Zacznę banalnymi słowami, ale co innego mogę powiedzieć? To niesamowite, że moje dziecko już skończyło rok! Kiedy to zleciało? Przecież dopiero, co się urodziło! Zapraszam na kolejne podsumowanie rozwoju mojego dziecka!
Miesiąc dziesiąty (marzec)
W marcu znów przylecieli do nas rodzice i razem z nami mogli obserwować olbrzymie postępy Kajetanka. A marzec był kolejnym przełomowym dla niego miesiącem. Po pierwsze i najważniejsze dlatego, że zaczął stawiać swoje pierwsze kroczki! Dokładnie 28 marca zrobił pierwsze cztery. I wyobraźcie sobie, że zaktywizowała go do tego… muzyka! Od początku jej słuchamy – od klasyki po arabskie przeboje – i naprawdę Kajetan ją kocha. Zwłaszcza walca nr 2 Shostakovicha. Po drugie właśnie w marcu synkowi zaczęły rosnąć pierwsze ząbki – zaczęło się od dolnych jedynek, ale szybko zaczęły pojawiać się też górne. Całe szczęście, że ząbkowanie nie okazało się dla nas zmorą, a całkiem łagodnym okresem. Kajko nie gorączkował, nie płakał, nie potrzebowaliśmy żadnych maści, tylko po prostu Kajtuś więcej się ślinił i drapał dziąsła wszystkim, co miał pod ręką.

Na spacerku.
Miesiąc jedenasty (kwiecień)
Nadszedł kwiecień a wraz z nim coraz ładniejsza i stabilniejsza pogoda. W związku z tym zaczęliśmy jeździć na dłuższe wycieczki. Odkryliśmy mnóstwo fajnych miejsc; lasy, jeziora, nowe wodospady i ogromnie się ucieszyliśmy, jak widzieliśmy, że Kajetanek tym wszystkim naprawdę zaczął się interesować. Zaczęliśmy również chodzić na nasz pobliski plac zabaw, gdzie Kajetan ćwiczył chodzenie, a następnie nawet krótkie podbiegi. Co chwilę upadał, był bardzo niestabilny, ale niezwykle uparty w swoich ćwiczeniach. I oczywiście energia mu się nie kończyła. Natomiast w domu nie interesował się swoimi tylko naszymi zabawkami, czyli np. pilotem do telewizora. Absolutnie wszystko zaczęło go tak interesować, że znów musieliśmy stać się bardziej czujni. Nie było rzeczy, której by nie próbował dotknąć, zrzucić, nacisnąć, przesunąć, zepsuć… No dramat. Ale cudowny dramat.

Muzyka to jego pasja!
Zauważyliśmy również, że zaczął być bardziej samodzielny również emocjonalnie, jakby chciał podejmować własne decyzje i być bardziej niezależny od nas. Jednak tylko do pewnego momentu, bo jak czymś się zdenerwował, czy coś go przestraszyło, to od razu do mamy. Z drugiej strony zaczął domagać się uwagi innych osób.
No i śmieszek z niego stał się ogromny. Nic tylko “hi, hi, hi – ha, ha, ha”. Inicjował zabawy, których nie było końca. Raz podsunęłam mu flet, który stał się w tamtym czasie jego ulubioną zabawką. Nawet nauczył się dmuchać, a więc wydawać dźwięki. Tylko sobie wyobraźcie jego radość!

Kajetan uwielbia lasy!
Miesiąc dwunasty (maj)
Kajetanek zaczął dużo bardziej logicznie myśleć, więc coraz trudniejsze zabawy zaczęły wchodzić w grę. Na przykład brałam dwie kaczuszki – jedną niebieską i drugą żółtą – i pytałam go, która jest niebieska, a która żółta. Naprawdę zaczął dobrze odpowiadać (wskazując palcem oczywiście)! Spryciarz mały. Zaczął też podnosić i przenosić przedmioty z niesłychanie dużą łatwością – nawet te cięższe. Bardzo uaktywniły mu się również paluszki, którymi wszystko uwielbiał wskazywać (np. zwierzątka w książeczkach) i to był też moment, kiedy zaczęłam uczyć go części ciała (nos, oko, ucho itd.). Kajetan coraz więcej i głośniej zaczął mówić do siebie i do nas. Na razie gada swoim językiem, ale zdarza mu się powiedzieć do mnie “mama”, czy do babci “bałbał”. Mówi też “go” i oczywiście “a guuu”!

Bystrzak!
Dużym dla nas zaskoczeniem było to, że Kajetanek nagle nauczył się wchodzić na kanapę. A potem próbował z niej schodzić (na początku musieliśmy mu w tym pomagać), by znowu móc się na nią wspindrać. Syn nauczył się tej nowej umiejętności, a nam pozostało nic innego, tylko kolejne przemeblowanie naszego mieszkania – głównie z obawy o kwiatki, bo z kanapy miał łatwy dostęp do parapetów. Zaraz pomysłów na nasze wnętrze nam zabraknie!
Maj był ładnym miesiącem i pozwolił nam na częste wycieczki samochodowe. Całe szczęście Kajtuś za bardzo nie narzekał podczas jazdy, a w sumie wręcz przeciwnie. Zaczął naprawdę interesować się widokami, które zmieniały mu się za szybą naszego autka. Oczywiście czasami zdarzało mu się pomarudzić, ale zdecydowanie nie tak bardzo, jak wcześniej.

Na placu zabaw.
Poczułam, że mój syn bardzo mocno mnie faworyzuje i uwielbia się do mnie przytulać. I jest to niesamowicie miłe uczucie!

Na wycieczce!
Urodziny
Urodziny Kajetanka (06.06.) spędziliśmy za granicą na naszych wakacjach. Polecieliśmy do Grecji na dwa tygodnie i była to nasza pierwsza zagraniczna podróż, która udała się wyśmienicie. Jeżeli chodzi o pierwszy lot samolotem, to naprawdę Kajtek dzielnie go przetrwał. Na początku trochę się wiercił (z ciekawości do nowej sytuacji), ale większość lotu przespał. Nie płakał, nie grymasił, był grzeczny – uff.
Z racji wakacji nie organizowaliśmy żadnej imprezy urodzinowej. Wzięliśmy ze sobą balony, które zawieliśmy nad łóżkiem i świeczkę, która okazała się zbędna. Wyobraźcie sobie, że obsługa hotelowa na Rodos upiekła dla Kajetana tort! Była to dla nas wszystkich ogromna niespodzianka! Więcej o wakacjach napiszę w osobnym tekście.

Roczek Kajetanka.

Właścicielka hotelu, która pokochała Kajetanka.
https://www.instagram.com/p/BycXmD-FHCF/
Opieka pediatryczna i słówko o mamie
Kajetanek w tym okresie był u pediatry dwa razy. Na ostatniej byliśmy dzisiaj, czyli 4 lipca 2019 i dowiedzieliśmy się, że waży 9,925 g i mierzy 79,5 cm. Niewiele nabrał masy, ale prawdopodobnie jest to spowodowane tym, że byliśmy na wakacjach w ciepłych krajach (wręcz gorących – Grecja & Polska) oraz tym, że w ostatnim czasie Kajetan stał się niezwykle aktywny. Chodzi, biega, tańczy i po prostu szaleje. Z drugiej strony dzieciaczki w tym wieku zaczynają właśnie tak niewiele przybierać na wadze, więc ogólnie jest to normalne. Synek miał dzisiaj również szczepienia (krztusiec, błonica, tężec, heamofilus influenzae typu B, choroba Heinego-Medina oraz dwoinka zapalenia płuc) i trochę popłakał, ale generalnie dzielnie przetrwał. Do tej pory nigdy nie mieliśmy żadnych złych objawów poszczepiennych, więc mamy nadzieję, że i dzisiaj nie będzie z nim gorzej.
Poza tym rozwija się zdrowo i jest z nim naprawdę dobrze. Co prawda cały czas pojawiają mu się na skórze jakieś reakcje alergiczne i nadal nie wiemy, co go uczula, ale ogólnie nie jest źle. Używamy kosmetyków nawilżających, jeżeli jest ogromna potrzeba to lekkiego sterydu i w zasadzie to tyle.
Natomiast jeżeli chodzi o mnie, to ja czuję się fantastycznie! Naprawdę czuję, że wróciłam do siebie, albo nawet i lepiej! Muszę zrzucić jeszcze parę kilogramów, trochę jeszcze dojść do siebie, ale właśnie podjęłam kolejne działania, by to osiągnąć. Fajnie, że Kajetanek zaczął pozwalać mi robić coś więcej dla siebie. A po wakacjach mam mnóstwo energii do działania, milion pomysłów na godzinę i ciągle brakuje mi czasu, żeby je wszystkie zrealizować. Gram na pianinie, podgrywam na skrzypcach, uczę się islandzkiego, remontuje bloga, piszę teksty, obrabiam zdjęcia, montuję filmy, piszę scenariusze, tworzę kolejne plany podróżnicze, chodzę na basen, dużo ćwiczę i czytam książki… biznesowe! 😆
I tak minął rok! Cieszę się, że udało mi się napisać te cztery wpisy dotyczące rozwoju naszego synka. Jeżeli je pominęliście lub chcecie do nich wrócić (w każdym dużo zdjęć!), to tutaj linkuję:
Co dalej? Na pewno dalej będziemy się dzielić fazą wzrostową Kajetana, ale możliwe, że rzadziej. Myślę, że będę pisać na różne rodzicielskie tematy, a na jakie konkretnie, to już sam synek będzie mi podpowiadał. Na pewno będzie o książkach, mądrych zabawkach, Montessori i podróżach.