Kiedy minęły te trzy miesiące? Nie wiem! Dzieci tak szybko rosną! Zapraszam Was na podsumowanie pierwszych trzech miesięcy życia naszego syna. We wpisie znajdziecie mnóstwo jego zdjęć i sami zobaczycie, jak szybko się zmienia! 🙂
Miesiąc pierwszy (czerwiec)
Kajetan urodził się kilka dni po terminie poprzez cesarskie cięcie. Poród był trudny, trwał ponad dwadzieścia godzin i więcej o nim, a także o pierwszych tygodniach po nim przeczytacie tutaj: Poród i opieka poporodowa na Islandii.
Nasz noworodek okazał się bardzo grzecznym dzieciątkiem. Przez pierwsze trzy tygodnie był bardzo spokojny i cichutki. Przesypiał całe noce (budziliśmy go tylko na karmienie), a w ciągu dnia często ucinał sobie drzemki, dzięki czemu, kiedy już trochę lepiej się poczułam, mogłam trochę popracować na komputerze. Maleństwo prawie w ogóle nie płakało, a jeżeli wydawało jakieś odgłosy, to po otrzymaniu mleczka od razu się uspokajało.

Maleństwo jeszcze w szpitalu po narodzinach
Jednak moje samopoczucie nie było takie dobre. Bardzo długo dochodziłam do siebie po operacji i wydaje mi się, że byłam dosyć ciężkim przypadkiem. Dopiero po trzech tygodniach poczułam się na tyle dobrze, by wyjść z domu na spacer. Wyszliśmy na około dwadzieścia minut i był to dla mnie spory wysiłek.

1 lipca mieliśmy pierwszy spacer!
Gdyby nie mąż i moja mama, która przyleciała do nas na narodziny wnuka, chyba dostałabym depresji. Fizycznie tak źle się czułam, że prawie odbiło się to na mojej psychice. Przez pooperacyjny ból, nie byłam w stanie samodzielnie podnieść się z łóżka czy nawet oprzeć o ścianę, by karmić synka. Łzy ciekły mi po twarzy, kiedy kaszlałam czy kichałam, bo miałam wrażenie, że zaraz mi się rozerwie blizna. Byłam też drażliwa na hałas i nie lubiłam rozmawiać. Dużo rzeczy mnie denerwowało i tak naprawdę najlepiej się czułam zamknięta w sypialni z synkiem. Jednak sama nie byłam w stanie się nim zajmować i miałam w związku z tym wyrzuty sumienia. Byłam tak słaba, że nie miałam siły tej kruszynki (Kajtek nie ważył nawet trzech kilogramów!) podnieść i przebrać, ale całe szczęście, że ten najgorszy okres szybko minął… I całe szczęście, że z karmieniem piersią nie miałam problemów, bo wtedy chyba bym się totalnie załamała.

Mama ledwo żywa i synek do niej przyklejony.
A Kajtuś nic tylko mama. Przylepiony od rana do nocy i od nocy do rana. Próbowaliśmy go nauczyć spać w jego łóżeczku, które dostawiane jest do naszego małżeńskiego, jednak nie udało się. Teraz z perspektywy czasu bardzo się z tego cieszę i absolutnie już sobie nie wyobrażam, żeby miał spać osobno. Jako noworodek często spał w kokonie, który kładliśmy pomiędzy nami w łóżku. Później pozbyliśmy się tego kokona i synek zaczął spać tylko w beciku i oczywiście między nami. Na początku trochę się baliśmy, że zrobimy mu krzywdę, ale nasze instynkty pracowały na najwyższych obrotach i szybko strach minął. Nauczyliśmy się razem spać i kiedy zaczęłam się bardziej swobodnie poruszać (obracać na łóżku) nauczyłam się również karmić syna na leżąco, co bardzo ułatwiło mi życie.

Kruszynka.
Większość znajomych twierdziła, że Kajetan to wykapany tata – no i może to prawda, jednak ja nieustannie uważam, że ma wiele ze mnie! 😀 Charakter na pewno.
W pierwszym miesiącu kąpaliśmy synka raz na tydzień w samej wodzie. Do jego pielęgnacji używaliśmy oliwy z oliwek i gazików, które namaczaliśmy w ciepłej wodzie i nimi czyściliśmy twarzyczkę, paszki, szyjkę, rączki i pupkę. Kajtek nie miał żadnych problemów z odparzeniami, chociaż od początku widzieliśmy, że jego skóra miała tendencje do przesuszania.

Pierwsza kąpiel. Kajtek polubił wodę!
Od początku synowi śpiewałam. Szybko nauczyłam się prostych i najbardziej znanych islandzkich pioseneczek dla dzieci – dla mnie to też była całkiem niezła lekcja islandzkiego! Pokazywaliśmy mu również różne zabaweczki (przede wszystkim kontrastowe), jednak najbardziej upodobał sobie kolorowego Pana Tukana, czyli maskotkę zawieszoną nad jego przewijakiem. Byliśmy zdziwieni, że potrafi ją dostrzec i tak się nią interesować. Nie minął miesiąc i maluszek zaczął na chwilkę podnosić główkę. Bardzo wyraźnie obserwowaliśmy jego odruch Moro i inne noworodkowe odruchy.
Miesiąc drugi (lipiec)
Czułam się już dużo lepiej, miałam ogromny przypływ energii i byłam gotowa do wychodzenia z domu, co również spodobało się Kajetanowi. Lubił być na zewnątrz i lubił jeździć samochodem, dlatego udało nam się kilka razy wyjechać za miasto.

Na wycieczce.
Zaczęliśmy też z mężem sami wychodzić na “randki”, czyli kilka razy pojechaliśmy do sklepu, a raz udało nam się pójść na koncert Katie Meluy – a wszystko dzięki temu, że przyjechała do nas druga babcia i pozwoliła nam chwilę odetchnąć.
A Kajetan zaczął coraz bardziej zaznaczać swoją obecność. Z cichutkiego dzieciątka zaczął przeobrażać się w małego potworka. Cały czas coś tam do nas gadał, ciągle też chciał jeść, a spać tylko na moich kolanach lub razem w łóżeczku. Polubił również noszenie na rękach i odłożenie go do wózka czy położenie go samego do łóżka równało się z rozpaczliwym płaczem. Dzięki Bogu noce przesypiał pięknie. Ewidentnie stał się bardziej ożywiony i coraz więcej rzeczy zaczęło go interesować.

Tato, noś mnie!
W drugim miesiącu zaczęliśmy zauważać nowe rzeczy w jego zachowaniu. Po pierwsze zaczął na dłużej podnosić swoją wielką i ciężką główkę, po drugie zaczął płakać łzami, a po trzecie zaczął bardzo skromnie się uśmiechać, chociaż nie byliśmy do końca pewni, czy to nie były jego grymasy spowodowane bólami brzuszka.

Mamo, baw się!
Pojawiły się kolki oraz częste ataki płaczu. Żadne masaże i kropelki nie pomagały. Raz tak bardzo się rozpłakał, że pojechaliśmy do lekarza. Okazało się, że po prostu był zirytowany i zmęczony przez problemy z brzuszkiem. Wreszcie katetery Windi pomogły.
Miesiąc trzeci (sierpień)
Kajetanek pięknie zaczął leżeć na brzuszku w pozycji żabki (chociaż jeszcze był to dla niego duży wysiłek) oraz bardzo sprawnie zaczął się dźwigać, kiedy go pociągaliśmy do góry za rączki. Pielęgniarka, która go badała w trzecim miesiącu jego życia, powiedziała nam, że nasz maluch jest wyjątkowo silny!

Ciężkie ćwiczenia na brzuszku, ale daję radę!
Synek zaczął bardzo świadomie wodzić za nami (oraz pokazywanymi mu zabawkami) wzrokiem. Co prawda robił to już wcześniej, ale w tym miesiącu dużo wyraźniej i bardziej świadomie. Zaczął również stroić charakterystyczne dla niemowlaczków w jego wieku minki. Pierwsza z nich to otwarta buzia, jako reakcja zainteresowania na dany przedmiot czy sytuację, a druga to tzw. podkówka, która pojawia się na twarzy przy smutku i niepokoju. Obie minki wyglądają niezwykle pociesznie i wzruszająco.

Jakie to ciekawe!
Kajtuś nam się rozgadał. Ciągle tylko “A guuu” – no po prostu uroczo! No i zaczął dosyć niezdarnie chwytać interesujące go przedmioty. Najfajniejsza i najwygodniejsza dla niego zabawka stała się gumowa piłeczka niemowlęca, która bardzo dobrze rozwija motorykę i koordynację ruchową. Poza tym zauważyliśmy, jak szybko zaczął przybierać na wadze oraz… że zaczął gubić swoje piękne blond włoski.

Moja ulubiona zabawka!
Dalej mieliśmy lekkie problemy z ciemieniuchą, ale bardzo ładnie zaczęła schodzić. Natomiast problem pojawił się z jego skórą, która cały czas miała bardzo duże tendencje do przesuszania się. W końcu pielęgniarka poleciła nam pewien krem, który zaczął trochę pomagać. Natomiast jeżeli chodzi o gazy, to zaczęły one mijać i odstawiliśmy rurki Windi.

Babcia zrobiła mi niespodziankę i pod koniec sierpnia do mnie przyleciała!
Kajetanek znienawidził jazdę samochodem. Kiedy tylko był wkładany do fotelika, to ryk – nijak do uspokojenia. Wózek też mu się znudził i jedynie na rękach się uspokajał. W końcu zaczęliśmy chustonoszenie, które w naszym przypadku okazało się idealnym rozwiązaniem! Natomiast noszenie go na rękach zaczęło ostro dawać nam we znaki nie tylko z powodu jego coraz większej wagi, ale również, dlatego że nie dało się go odłożyć. Ciągle tylko “samolocik”, albo tańcowanie.

Nawet nie próbujcie mnie odstawić do fotelika! Nie dam się!
W trzecim miesiącu synek zaczął mieć swoje rutyny, co bardzo mi pomogło w organizacji czasu. Wreszcie (po tylu tygodniach!) mogłam zająć się domem, czyli szybko coś posprzątać, zrobić pranie, wyprasować ubranka, czy nawet coś ugotować. Do tej pory wszystkie obowiązki domowe leżały po stronie Damiana. Niestety synek był tak absorbujący, że nie mogłam go nawet na pięć minut odstawić. Ale w trzecim miesiącu zaczęło się to zmieniać. Znalazłam sposób na usypianie go i wymykanie się na te trzydzieści czy czterdzieści minut z łóżka, a także sam zaczął się na tyle interesować światem, że dawał się odkładać na matę edukacyjną na mniej więcej dwadzieścia minut… Nawet nie macie pojęcia, ile w tym czasie da się zrobić! 😀 Ach, no i noce dalej przesypiał pięknie – od 22:00 do 7:00!
Trzeci miesiąc życia Kajetanka był dla nas niezwykle emocjonujący również dlatego że wzięliśmy z Damianem islandzki ślub. Więcej na jego temat TUTAJ.

Dobra mama, dam Ci 10 minut spokoju!
Natomiast moja kondycja w trzecim miesiącu życia Kajtka była już o niebo lepsza, chociaż zauważyłam, że przy dłuższych spacerach boli mnie miednica. Myślę, że jeszcze dużo czasu upłynie zanim wrócę do swojej dawnej formy. Niemniej jednak zaczęłam skromnie wykonywać gimnastykę.
Opieka pediatryczna
Kajetan w pierwszych trzech miesiącach miał siedem wizyt u pediatry (pierwsze dwie odbyły się u nas w domu). Rozwija się bardzo dobrze i szybko. Z malutkiego chudzielca zrobiła się kochana baryłeczka. Syn jest silny i mądry. Od urodzenia przybrał trzy i pół kilograma, czyli waży 6.435 g.
Trzy miesiące minęły nam błyskawicznie. Każdy dzień, to niesamowita przygoda i nauka. Fantastyczna jest obserwacja rozwoju małego człowieczka od samego początku. Robimy dużo zdjęć i notujemy najważniejsze momenty, bo te chwile są tak ulotne… a przede wszystkim cieszymy się sobą, ile tylko możemy.