[Tekst powstał we wrześniu 2016 roku i pochodzi z naszego poprzedniego bloga ‘romanticvagabonds.com’]
Są takie miejsca na Ziemi, które nie wiadomo dlaczego przyciągają. Jednych przyciągają białe plaże z wysokimi palmami kokosowymi, innych romantyczne zaułki starych kamienic, a nas swoją egzotyką przyciągnęła Islandia, na której od trzech dni mieszkamy. Kraj, jak na razie, jest dla nas łaskawy. Nie wieje, nie jest zimno, a nocami niebo wystrojone jest zielonkawymi smugami zorzy polarnej. Nasza największa przygoda życia właśnie się rozpoczęła!
Ostatni tydzień w Polsce
Ostatnie dni, które spędziliśmy w Polsce były dla nas wyjątkowo intensywne i pracowite. Szereg spotkań z przyjaciółmi i rodziną, załatwianie ostatnich urzędowych spraw związanych z emigracją oraz kilka artystycznych i podróżniczych projektów, które musieliśmy zrealizować przed wylotem. Czujemy, że nasze życie naprawdę nabiera tempa! Najwspanialsze w tym wszystkim jest to, jak olbrzymie dostaliśmy wsparcie od ludzi – znajomych, przyjaciół, rodziny i od Was, kiedy pisaliście nam, że trzymacie za nas mocno kciuki. Dzięki Wam wszystkim mamy w sobie siłę do działania i na pewno się nie poddamy! Jednak były też ciężkie chwile, jak na przykład świadomość, że przez najbliższe tygodnie, jak nie miesiące nie zobaczymy się z rodziną i naszą ukochaną Zorbunią… <3
Spotkanie z przyjaciółmi
Pierwsza doba w Islandii
– Ty, patrz! Widzisz to? Coś niesamowitego! Co to jest? Nigdy czegoś takiego nie widziałem! Jakieś zielone tam niebo jest! – podekscytowanym głosem zagadywał mnie Damian zaraz przed lądowaniem w Keflaviku… Tak, to była nasza pierwsza zorza, którą udało nam się zobaczyć w życiu i to z okna samolotu! 🙂
Na Islandii wylądowaliśmy późnym wieczorem i już nie usnęliśmy tej nocy. Tyle emocji i ekscytacji, a do tego ta zorza polarna, która tańczyła na niebie… Islandia przywitała nas łaskawie. Nie było za zimno i o dziwo mocno nie wiało, jak to zwykle bywa w tym kraju. Pierwsze dni/tygodnie – zobaczymy, jak szybko uda nam się znaleźć mieszkanie – mieszkamy u Luizy, która zagadała do nas na YouTube i zaproponowała nam, że przyjmie nas pod swój dach i pomoże się tutaj ogarnąć, za co oczywiście serdecznie dziękujemy! Dzięki niej nie czujemy się tutaj tak totalnie zagubieni i miło spędzamy ze sobą czas. Zwiedzamy okolice, jeździmy po urzędach i staramy się jak najszybciej się zaaklimatyzować!
9 komentarzy
Wohoooo Islandia – marzenie! A emigracja? – super! Ile tam planujecie posiedzieć? I gdzie będziecie pracować?
A zorza jest na liście moich fotograficznych wyzwań, więc Islandia to dobry kierunek, żeby ją ustrzelić – może kiedyś:)
Planujemy tam po prostu mieszkać i żyć na dwa domy, a co z tego wyjdzie – zobaczymy! Na razie zaczynamy, jutro podejmujemy pierwsze kroki jeżeli chodzi o pracę. Zorze są super! Normalnie wracaliśmy samochodem do domu i nagle stop – zorza, idziemy na spacer! 😀
Przyjechaliście i od razu zorza?!!! To się nazywa mieć szczęście. Islandia marzy mi się od dawna, chyba czas tam pojechać. Wasze zdjecia są super
Takie szczęście :). A teraz już na niebie nic nie widzę!
Pamiętam to “przedwyjazdowe” szaleństwo, kiedy jechaliśmy z chłopakiem do pracy w Szkocji. Życzę Wam powodzenia na Islandii, ale skoro na początku jest tak fajnie (zorza i warzywa od rolnika), to potem będzie tylko lepiej (jeszcze więcej zorzy haha). Pozdrawiam!
Dzięki! Dokładnie szaleństwo totalne! Długo byliście w Szkocji? 🙂
Islandia już dawno skradła moje serce, także zazdraszczam bardzo
Chciałbym zobaczyć zorzę… i trochę bardziej zgłębić Północ [najdalej byłem w Petersburgu]. Ogólnie bardzo ładne zdjęcia 🙂
No, to na zorze czas się właśnie zaczyna! 🙂