Naszą drugą podróż do Maroka, która miała miejsce w 2014 roku, rozpoczęliśmy w Faro, czyli stolicy południowego regionu Portugalii, Algarve. Spędziliśmy w mieście raptem jeden dzień, więc tylko powierzchownie udało nam się je poznać. Oto krótka relacja i kilka zdjęć z portugalskiego przystanku w podróży.
Z Krakowa do Faro, z Faro przez Sevillę do Tarify, a następnie promem do Tangeru w Maroku. Tak wyglądała nasza podróż do ukochanego Maroka, które po cudownej podróży w 2011 roku postanowiliśmy ponownie odwiedzić, tym razem na własną rękę i na cały miesiąc. Dziś jednak o Portugalii.
W Portugalii nocowaliśmy u naszego hosta z Couchsurfingu, Patricka Terrien, który odebrał nas z lotniska, zawiózł nas do swojego mieszkania w Olhão oraz oprowadził po miasteczku, do którego przeprowadził się z Francji. Przygotował dla nas mapę z zaznaczonymi atrakcjami turystycznymi, a późnym popołudniem zabrał nas na obiad. Patrick to mężczyzna 60+, który emeryturę spędza na podróżowaniu po świecie, a także oprowadzaniu swoich gości po Olhão. W następnym roku (2015) odwiedził nas w Krakowie.
Zwiedzanie z Patrickiem rozpoczęliśmy od Igreja Nossa Senhora da Carmo, barokowego kościoła, którego wyposażenie (rzeźby pokryte złotem) zostało przywiezione z Brazylii. Następnie udaliśmy się do Cidade Velha, czyli starego miasta z IX wieku, które otoczone jest wysokimi i grubymi murami. Najlepiej dostać się do niego przez bramę miejską, czyli Arco de Vila. Brama została wzniesiona w XIX wieku, na której możemy zobaczyć bocianie gniazda, których w Faro jest mnóstw. W bramie, możemy również zobaczyć posąg św. Tomasza z Akwinu, który jest patronem miasta. Rua de Municipio doprowadziła nas na wielki plac katedralny (Largo da Se), na którym rośnie mnóstwo drzew pomarańczy. Weszliśmy do środka katedry i na wieżę, z której rozpościera się wspaniały widok na całe Faro. Zrobiliśmy parę zdjęć, poobserwowaliśmy, jak lądują samoloty na pobliskim lotnisku i ruszyliśmy dalej.
Doszliśmy na plażę, a w zasadzie na nią dopłynęliśmy. Tutaj Patrick nas zostawił – dał nam czas na plażowanie, któremu poświęciliśmy około trzech godzin. Kupiliśmy bilety, wsiedliśmy na stateczek i popłynęliśmy przez bagniste tereny Ria Farmosa, które chyba najbardziej nam się spodobały w całym Olhão.
Pod wieczór byliśmy już z powrotem razem z Patrickiem. Poszliśmy na Mercado Municipal, czyli olbrzymi targ, przy ktorym znajdują się przytulne restauracje. Do jednej z nich poszliśmy na kolację. Przed powrotem do domu przeszliśmy jeszcze ulice – Rua de Santo Antonio, czy Rua Conselheiro Bivar – na których zrobiliśmy skromne zakupy. Najbardziej charakterystycznymi pamiątkami z Portugalii to figurki kogutów oraz wyroby z korka.
CENNIK:
👉 nocleg i jedzenie zagwarantował nam Patrick
👉 punkt widokowy 4€
👉 statek na plażę i z powrotem 6€
👉 herbata + kawa na plaży 2,50€