Nasz Mały Świat
  • 🏠
  • BLOG O ISLANDII
  • REGIONY ISLANDII
    • ISLANDIA PÓŁNOCNA
    • ISLANDIA POŁUDNIOWA
    • ISLANDIA WSCHODNIA
    • ISLANDIA ZACHODNIA
    • INTERIOR ISLANDII
    • REYKJAVÍK
  • GEOTURYSTYKA
    • GEOLOGIA ISLANDII
    • OBIEKTY GEOTURYSTYCZNE
      • GÓRY – WULKANY
      • WODOSPADY
      • GORĄCE ŹRÓDŁA
      • POLA GEOTERMALNE
      • LODOWCE
    • POZOSTAŁE ATRAKCJE TURYSTYCZNE
      • MUZEA
      • ZWIERZĘTA
      • MIASTA I WSIE
  • PLANY PODRÓŻY
    • WYCIECZKI JEDNODNIOWE
    • ZŁOTY KRĄG
    • SREBRNY KRĄG
    • PLAN NA 3 DNI
    • DOOKOŁA W 10 DNI
  • PRAKTYCZNIE
    • Przygotowania do podróży
    • Noclegi
    • Sklepy spożywcze
    • Wynajem samochodu
    • Tankowanie
    • Klimat i pogoda
    • Podróż zimą
    • Przydatne strony i aplikacje
  • CIEKAWOSTKI
    • JĘZYK ISLANDZKI
  • PRZEPROWADZKA
    • Formalności
    • Numer Kennitala
    • Poszukiwanie pracy
    • Praca informatyka
    • Wynajem mieszkania
    • Przedszkole
    • Ślub cywilny
    • Prawo jazdy
    • Ciąża
    • Poród
    • Plusy i minusy życia na Islandii
  • POZNAJ NAS
  • WSPÓŁPRACA
  • WSZYSTKIE WPISY

Oglądaj nasz Insta blog

Nie wszystkie portale są rzetelne, a artykuły na Nie wszystkie portale są rzetelne, a artykuły na nich poprawne. Niektórzy bezmyślnie kopiują i robią błędy lub na siłę sensjację. Zawsze najlepiej jest sprawdzać informacje u źródła. Dlatego przedstawiamy te, którym można zaufać, z których sami korzystamy i sprawdzać np. teraz, co się dzieje z trzęsieniami i erupcjami na Islandii. 
🌋❤🇮🇸

1. en.vedur.is - strona IMO, czyli Islandzkiego Biura Meteorologicznego, na której sprawdzisz prognozę pogody, zorzy polarnej, a także informacje o aktywności sejsmicznej i wulkanicznej, hydrologii, lawinach, klimacie, zanieczyszczeniach i innych związanych z geografią Islandii. Vedur cały czas informuje nas, co się dzieje. Dostępne są raporty, ilustracje i zdjęcia opracowane przez Uniwersytet. Strona po islandzku i angielsku.

2. skjalftalisa.vedur.is - strona z mapą trzęsień Ziemi. Możesz wybrać daty, godziny i siłę trzęsień ziemi, które Cię interesują. Świetne do analizy i spekulowania!

3. almannavarnadeild.is - strona Departamentu Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego. Aktualności i porady, jak postępować w razie kryzysowych sytuacji. Strona po islandzku, angielsku, francusku, ale ma też okrojoną wersję polską.

4. icelandicvolcanos.is - super stronka z katalogiem islandzkich wulkanów. Można sprawdzić, które są akrywne i gotowe do erupcji! Strona po angielsku.

5. O geologii Islandii po angielsku oczywiście Helga! Już jakiś czas temu odkryłam jej konto i bardzo brakowało kogoś takiego na Instagramie. Łączy nas ta sama pasja.🌋❤ @geology_with_helga 

6. Islandzkie portale informacyjne - no to wiadomo, można sobie sprawdzać, czytać i analizować wszystkie informacje. My korzystany tylko z islandzkich np. RUV i mbl.

 - z Islandii, Wasza Diana 💁‍♀️

#iceland #icelandic #icelandlandscape #icelandiclandscape #icelandscape #icelandicmountains #icelandvolcano #icelandlife #icelandhiking #traveliceland #visiticeland #wheniniceland #icelandvacation #icelandtourist #iceland_explorer #iceland_tourist #icelandphotography #icelandphoto #polacynaislandii #islandia #islandia🇮🇸 #naszaislandia #kochamgóry #wgorachjestwszystkocokocham #hiking_my_life #hikingadventures #hikinglifestyle #outdooractivities #outdoorlife #outadventures
Erupcja 3...2...1! 🌋 💥 Stan wyjątkowy 💥 Erupcja 3...2...1! 🌋

💥 Stan wyjątkowy 💥

To się dzieje naprawdę! Geolodzy już nie mają wątpliwości, że w przeciągu najbliższych godzin dojdzie do erupcji na Półwyspie Reykjanes! Służby w gotowości! Emocje razy milion!

Magma właśnie łamie skorupę ziemską, ale nadal nie wiadomo na 100%, w którym konkretnie miejscu dojdzie do erupcji. Szuka ona najłatwiejszej drogi, przez szczeliny i pęknięcia, aby wreszcie objawić się na powierzchni Ziemi.

Erupcja raczej nie będzie dla nas niebezpieczna. Wszystko wskazuje na to, że dojdzie do tzw. erupcji szczelinowej, czyli takiej, podczas której dochodzi do spokojnego wylewu magmy przez szczeliny na powierzchnię Ziemi. Może ona się wylewać długo i rozlać szeroko, ale nie będzie ona szybko pędzić, tak więc w razie czego będzie czas na ewakuację. Nie obawiamy się erupcji eksplozywnej, charakterystycznej dla takich typowych, stożkowych wulkanów. Taka faktycznie byłaby niebezpieczna. 😬

A co z gazami? Lepiej mieć raczej zamknięte okna, ale spodziewamy się, że zanieczyszczenie będzie bardzo lokalne. A dzięki temu, że będzie to erupcja delikatna i nie wyrzuci gazów wysoko w atmosferę, to nie powinny być one zagrożeniem.

Są obawy, że lawa może zalać główną ulicę pomiędzy stolicą a lotniskiem, ale nikt nie jest pewny, w którą stronę (i czy tylko jedną?) będzie ona płynąć oraz czy tylko z jednego miejsca. Możliwe, że zamiast na północ, skieruje się na południe...

I wciąż oczekujemy silnego trzęsienia ziemi, które Reykjavík ma mocniej odczuć. W zasadzie my tego najbardziej się obawiamy. 😬

- z Islandii, Wasza Diana 💁‍♀️

#icelanderuption #iceland #icelandvolcano #reykjanes #reykjanespeninsula #reykjaneseruption #icelandic #icelandphotography #traveliceland #amazingiceland #inspiredbyiceland #wheniniceland #incredibleiceland #islandia #islandia🇮🇸 #naszaislandia #polacynaislandii #polkanaislandii #geologylifestyle #geologyeverywhere #geologyporn #geologylover #geologyrocks #volcanolover #volcanicisland #volcanicrock #travelgirl #girlsintravel #womanwhotravel #podróżniczka
Jaki zabawny zbieg okoliczności. Kiedy zaczęłam Jaki zabawny zbieg okoliczności. Kiedy zaczęłam opowiadać Wam tutaj o geoturystyce i wstępie do geologii Islandii, to zaczęły nawiedzać nas silniejsze trzęsienia Ziemi i nagle wszyscy zaczęli interesować się nudną geologią. 😀

Jak obstawiacie, na Płw. Reykjanes dojdzie wkrótce do erupcji, czy nie? 🌋

Są różne wersję, trudno powiedzieć na 100%, co się dzieje, ale raczej w końcu dojdzie do tej lub tych erupcji. Trzeba się przygotować, ale nie ma odpowiedzi, kiedy to się wydarzy - może dziś, jutro, za pół roku, parę lat?

Myśleliśmy, że to tylko ruchy płyt litosfery, ale właśnie coś te trzęsienia Ziemi wyglądają podejrzanie. Po pierwsze są tak liczne, że nigdy wcześniej nie odnotowano tam, aż tylu i aż tylu silnych. Po drugie za bardzo skupiają się w jednym miejscu i są płytkie - np. na głębokości tylko 1 km (!), choć najczęściej kilku (4-6 km). A po trzecie wciąż czekamy na to silne, które ma mieć ok. M6.0-M6.5 i które Reykjavík ma wyraźniej odczuć.

Wszystko to dziwnie wygląda, ludzie, szczególnie na Reykjanes, są już zmęczeni od niekończących się wstrząsów, a niektórzy są też spakowani i gotowi do ewakuacji.

I jeżeli miałoby dojść do erupcji, to gdzie konkretnie? W którą stronę popłynęłaby lawa?

Prawdopodobnie lawa odcięłaby drogę Reykjavík - Keflavík, ale Grindavík byłby bezpieczny - tak mówią teraz. Ponadto nie obawiajcie się wybuchów eksplozywnych. Na Reykjanes dojdzie do wybuchu szczelinowego, czyli stosunkowo łagodnego wypływu lawy z wnętrza Ziemi.

Reykjanes to najmłodszy fragment Islandii. Znajduje się na nim m.in. międzynarodowe lotnisko w Keflavíku oraz słynne kąpielisko Blue Lagoon, które zostało zamknięte z powodu trzęsień ziemi. Wszystko to dzieje się blisko stolicy Islandii.

Miłego dnia. 🤪

#islandia #islandia🇮🇸 #islandzkiezycie #zycienaislandii #islandzki #naszaislandia #naislandii #polacynaislandii #islandzkieciekawostki #polkanaislandii #polkazagranicą #polkanaemigracji #emigracja #zyciezagranica #trzesienieziemi #wulkany #geologia #geografia #iceland #icelandic #icelandscape #beautifuliceland #visiticeland #traveliceland #inspiredbyiceland #amazingiceland #geotourism #geoturystyka #geologylifestyle #geologyeverywhere
Czy przez te trzęsienia Ziemi, które mamy teraz Czy przez te trzęsienia Ziemi, które mamy teraz na Islandii, mamy się bać, że w końcu dojdzie do powstania tsunami? 🌊

Nie. Islandia jest bezpieczna, a zagrożenie tsunami wynosi zaledwie 2%. Nie musimy się obawiać, choć w ekstremalnej sytuacji oczywiście mogłoby powstać. Natomiast nasze trzęsienia ziemi nie byłyby tego powodem.

Tsunami jest zagrożeniem, kiedy dochodzi do trzęsienia ziemi w strefie kolizji płyt tektonicznych (na Islandii, jak już dobrze wiecie, płyty te nam się rozchodzą) i tak często dzieje się w Japonii.

Tak jak Wam ostatnio mówiłam, mieszkałam w Japonii, kiedy byłam mała. Musiałam być przygotowana na ewentualne trzęsienia ziemi, a świadomość o tsunami też musiałam mieć dużą. Nigdy nie zapomnę, jak spacerując wybrzeżem, co jakiś czas widziałam słupy i tablice ostrzegawcze o możliwym pojawieniu się tsunami... Mało przyjemne. Na Islandii nie muszę się oto bać. 😌

Tak więc możemy już "tylko" przejmować się ewentualną erupcją na Reykjanes. 🌋

#iceland #icelandic #islandia  #naszaislandia #islandia🇮🇸 #islandzki #zycienaislandii #polacynaislandii #traveliceland #amazingiceland #inspiredbyiceland #visiticeland #iceland_explorer #ig_iceland #icelandlife #icelandphoto #icelandphotography #geologylifestyle #geotourism #geoturystyka #atlanticocean #excursion #podróże #podróżować #podróżniczki #podróżemałeiduże #geografia #outdooractivities #outdoorlifestyle #outdoorlovers
🇮🇸🧒 Islandzkie przedszkole Kajetana! Da 🇮🇸🧒 Islandzkie przedszkole Kajetana! 

Dawno nie było podsumowania, tak więc odpoczywając od trzęsień Ziemi...

Kaj uwielbia swoje przedszkole, zawsze wraca z niego z wielkim uśmiechem na twarzy i pomimo zmęczenia (bo nieźle muszą się tam bawić), jest tak pozytywnie pobudzony, że super się na niego patrzy! 😄 A rano? Czasem coś tam jęknie, że go ubieramy i jeszcze trochę na śpiąco zawozimy do przedszkola, ale nie ma płaczu i dramatu. Szybko się wybudza i sam z szatni potrafi pobiec do swoich opiekunek. 😁

Szybko przyzwyczaił się do nowej rutynki i widzimy prawie same pozytywy w jego chodzeniu do przedszkola.

Prawie, bo... no tak jak się słyszy, dzieci w przedszkolu cały czas chorują i mamy podobnie. Kaj już 2 raz ma katar i dziś trochę kaszle, a w ubiegły weekend miał tę tzw. Trzydniówkę. A ja za każdym razem oczywiście rozkładam się wraz z Kajtkiem i już mam gardło w tarapatach. 🙈 Wiem, że dzieci muszą swoje przechorować i całe szczęście, że Kajtek wszystkie te infekcje znosi lekko.

A, no i chyba nadal mało je w przedszkolu, ale nie szkodzi. Je wtedy, kiedy chce. 😛

Wracając do pozytywów. Jesteśmy w fantastycznym kontakcie z przedszkolem. W zasadzie każdego tygodnia dostajemy maile z długimi opisami, co dzieci robiły w ostatnich dniach/tygodniach. Dostajemy też fotografie, tak więc cudownie zobaczyć Kajka z kolegami. No i przynosi też swoje prace artystyczne (z opisami, tak więc konkretnie wiemy, jak do tych prac twórczych podchodził Kajetan - może wrzucę tu jeden taki opis, bo są przezabawne! 🧡), więc musieliśmy założyć mu na nie teczkę. 😁

Fotka z lata z wycieczki nad wodospad. 😊

#tataisyn #fatherandson #fathersongoals #fathertime #familyphotography #familyaroundtheworld #familytime #familyaboveall #familywhotravel #podróżującarodzina #rodzinawpodróży #podróże #polacywpodróży #podróżujemy #podróżemałeiduże #islandia #polacynaislandii #naszaislandia #islandia🇮🇸 #islandzkieprzedszkole #iceland #icelandiclife #icelandactivities #icelandhiking #hikinglifestyle #outdooractivities #outdoorchildhood #outdoorlifestyle #childhoodunplugged #toddlersofinstagram
Dostaliśmy cudowne pytanie: "Czy studia i nauka m Dostaliśmy cudowne pytanie: "Czy studia i nauka miały wpływ na to, że wybraliście właśnie Islandię?". 

W przerwie od nauki do jakiegoś egzaminu, szperałam po stronach z ofertami lotów, wycieczek itd. i trafiłam na super okazję lotu na Islandię. Kupiłam bilety i w maju 2015 wylądowałyśmy z Mamą @jorokimi w krainie lodu i ognia.

Mieszkałyśmy w Reykjavíku i codziennie gdzieś sobie jeździłyśmy. Obie kochamy wszystko, co jest związane z geologią i przyrodą, dużo zawsze razem podróżowałyśmy, a Islandia nas tak oczarowała, że zabrakło nam słów.

Dodatkowo ja byłam wtedy podczas studiów na Wydz. Geologii..., więc tym bardziej byłam zachwycona tym wszystkim, co miałam dookoła.

Na lotnisku tuż przed lotem do Krakowa, kupiłam książkę 'Living Earth' - o geologii Islandii. Kosztowała okropnie dużo, ale musiałam ją kupić. I kiedy miałam ją już w rękach, pomyślałam, że ja tu jeszcze wrócę i ta książka bardzo mi się przyda.

W Krakowie odebrał nas Damian i totalnie nie potrafiłyśmy mu opowiedzieć, jak było na Islandii. Powiedziałam mu, że musi sam zobaczyć.

Byliśmy na ostatnim roku studiów. Planowaliśmy podróż dookoła świata. Prowadziliśmy wtedy naszego starego bloga podróżniczego i wszyscy dobrze wiedzieli, że Demi i Damian ruszają w świat. Tylko nagle nasze plany się zmieniły, bo tuż po moim powrocie z Islandii, powiedziałam Damianowi, że się tam na Islandię przeprowadzamy.

Naiwne, nieprzemyślane, ryzykowne? Może, ale ja tak bardzo czułam, że to jest to, że po prostu sobie zaufałam, a Damian mi.

Mieliśmy rok do przeprowadzki. W tym czasie nieźle się przygotowywaliśmy - nawet w naszym mieście chodziliśmy na kurs islandzkiego, co w ogóle było dla nas szokiem, że był wtedy organizowany taki kurs! Wszystkie znaki na niebie mówiły nam, żebyśmy na tej Islandii się znaleźli.

Mnie totalnie zafascynowała aura tego kraju, chociaż nie mogłam wiedzieć, jak tam się żyje. Damian zrezygnował z wielu fajnych rzeczy, ale sam był ciekawy i nie miał problemu z emigracją. Zresztą zawsze łączyły nas podobne zainteresowania.

I wiecie co? Kompletnie się nie rozczarowaliśmy. Jest lepiej niż moglibyśmy sobie wymarzyć. Islandia była nam pisana. To jest nasze miejsce na Ziemi.
Dzisiaj również się trzęsie, ale te wstrząsy Dzisiaj również się trzęsie, ale te wstrząsy są prawie tylko odczuwalne na Płw. Reykjanes (dzięki serdeczne za głosowanie w ankiecie i wiadomości prywatne! 🧡).

Do Reykjavíku mało, co dochodzi. Ja delikatnie poczułam, ale gdybym nie była skupiona na tych wstrząsach (cały czas ich oczekuję), to pewnie bym nie zwróciła na nie uwagi. 🤷‍♀️ Damian w pracy, zajęty bardzo i kompletnie nic nie poczuł. Ale w jeszcze innej części miasta były delikatnie odczuwalne. 😜

Podobno cały czas czekamy na większe (nawet bym powiedziała, że bardzo duże, bo szacuje się, że o magnitudzie 6.0 lub nawet 6.5) trzęsienie Ziemi, które mamy silnie odczuć w stolicy, ale na razie no nic wielkiego się u nas nie dzieje. W każdym razie bądźcie przygotowani. Zabezpieczcie rzeczy i stwórzcie wokół siebie bezpieczne otoczenie.

Jestem w kontakcie z moją wspaniałą kumpelą, panią Geolog 😎 i jesteśmy obie tak nakręcone na te niesamowite zjawisko, że nie możemy się na niczym innym skupić. 🙈 Już planujemy pojechać w okolice epicentrów wstrząsów, by wybadać teren, tylko no, musi się już uspokoić, żebyśmy faktycznie były bezpieczne. 😀

No, a jak faktycznie ma być trzęsienie Ziemi o sile 6.0-6.05, to będzie bardzo nieprzyjemnie. 😬 

#iceland #icelandlandscape #icelandiclandscape #incredibleiceland #icelandvolcano #icelandhiking #geothermalfield #hotsprings #icelandhotsprings #geologylife #geologyporn #geologylifestyle #geologyeverywhere #geologylover #geologyrocks #geologia #geoturystyka #geotourism #geoislandia #islandia #islandia🇮🇸 #podróże #podróżemałeiduże #podróżować #polacywpodróży #podróżujemy #earthquakes #trzesienieziemi #seltun #reykjanes
Czy trzęsienia Ziemi mogą spowodować zawalenie Czy trzęsienia Ziemi mogą spowodować zawalenie się budynków na Islandii? 🤔

[Na zdjęciu jestem nie tak daleko od epicentrum. 😬]

Nie. Po pierwsze Islandia jest na tyle rozwiniętym krajem, że zdaje sobie sprawę z zagrożeń naturalnych, jakie występują na wyspie i się przed nimi zabezpiecza - najlepiej, jak może. Jeżeli chodzi o budynki, to konstruowane i budowane są one wg konkretnych wytycznych, właśnie które zostały opracowane dla aktywnych sejsmicznie obszarów w Europie. Te regulacje kryją się pod hasłem Eurocode 8. Tak więc mamy tu bardzo mocne (zwłaszcza te nowoczesne) budownictwo, odporne na trzęsienia Ziemi i... islandzki wiatr. 😉

Po drugie, wstrząsy o tych magnitudach - pomimo tego, że mogą wystraszyć - nie są destrukcyjne. Oczywiście może zdarzyć się silne i prawdopodobnie gorsze w skutkach, ale tak jak napisałam poprzednio, jest to bardzo dużą rzadkością. 

A po trzecie, po tych ostatnich silnych, jak na Islandię wstrząsach, nie słyszeliśmy, aby coś takiego się stało. 😉 Oczywiście z wyjątkiem jakichś drobnych, a nawet trochę większych uszkodzeń w domu/w środku budynku (coś spadło z półki i się zbiło). 

Oczywiście nigdy nie możemy być pewni sił natury, a więc zawsze trzeba być ostrożnym i nie bagatelizować naszej wspaniałej Ziemi. Jednak, to co dziś wiemy, jest uspokajające. 😚

#trzesienieziemi #earthquakes #earthquake #iceland #islandia🇮🇸 #islandia #geoislandia #polkanaislandii #polkawpodróży #polkazagranicą #podróżniczka #podróże #podróżemałeiduże #kleifarvatn #geologia #geografia #geologylife #geologyporn #geologylifestyle #geologyeverywhere #geologylover #geotourism #geoturystyka #kobietywpodróży #girlsjustwannatravel #girlaroundworld #girlintravel #womanwhotravel #indiagirl #icelandphotography
To jeszcze NIE KONIEC! 🌋 Jak możecie zauważ To jeszcze NIE KONIEC! 🌋 

Jak możecie zauważyć, o trzęsieniach Ziemi opowiadam z lekkim uśmiechem na twarzy i podekscytowaniem. Nie stresuję się, nie panikuję, a wręcz nie mogę się doczekać kolejnych wstrząsów i okazji do rozpoznawania typów fal sejsmicznych na własnym ciele. Niestety ostatnio nie miałam tyle... szczęścia, bo wszystkie były dla mnie zbyt słabe i podobne. 🤭

No i właśnie czekamy na kolejne mocniejsze trzęsienie Ziemi, które ma wydarzyć się w najbliższym czasie. Kiedy dokładnie? No tego nie wiemy. Uwaga! Może być ono silniejsze niż wczoraj i prawdopodobnie będzie bardziej odczuwalne w okolicach stolicy - nie zapominając o tym, że cały czas mamy wstrząsy o niskiej magnitudzie na Reykjanes.

Ale bez paniki. My ściągnęliśmy delikatne rzeczy z górnych półek i po prostu jesteśmy psychicznie nastawieni, że jeszcze może nami potrząsać. Mieszkańcy Islandii - bądźcie przygotowani. 😉

Serdecznie dziękujemy za udostępnienia i wszelkie reakcje. Miło nam, że geologiczna tematyka przypadła Wam do gustu.

🌋🇮🇸🌋🇮🇸🌋

#islandia #podróżniczka #podróże #podróżemałeiduże #geoislandia #trzesienieziemi #volcanolover #geologylife #geologyporn #geologylifestyle #geologyeverywhere #geologylover #geografia #iceland #icelandiclandscape #traveliceland #visitnorthiceland #visiticeland #polkanaislandii #northiceland #icelandicgirl #geothermalfield #hotsprings #hotspringsiceland #hverir #lakemyvatn #earthquake #earthscience #girlsintravel #womanwhotravel
Wczoraj cała Islandia żyła trzęsieniem Ziemi, Wczoraj cała Islandia żyła trzęsieniem Ziemi, a w zasadzie trzęsieniami, bo wstrząsów było bardzo dużo przez cały dzień. To jest tak, że na Islandii w zasadzie cały czas się trzęsie, ale w większości nie jest to dla nas odczuwalne.

Wczoraj największy wstrząs był o magnitudzie 5.7. Ostatnio podobnie duże trzesienie Ziemi miało miejsce w październiku 2020 i wtedy było 5.6. Te wartości jak na Islandię są naprawdę wysokie i bardzo rzadko występują tu silniejsze trzęsienia Ziemi.

🪨  W jednym tygodniu na Islandii, przeciętnie odnotywanych jest kilkaset wstrząsów, a tysiące, jeżeli dotyczą one aktywności wulkanów. W większości są bardzo niewielkie.

🪨 Trzęsienia Ziemi na Islandii spowodowane są aktywnością wulkaniczną i ruchem magmy albo przez uwalnianie napięcia spowodowanego przez ruchy płyt tektonicznych - Islandia leży na granicy dwóch płyt, które się od siebie oddalają (każdego roku o ok. 2 cm). I te ruchy powoduje wstrząsy. Można powiedzieć, że Islandia rośnie i kiedyś może dojść do rozerwania wyspy na pół. Trzęsienie Ziemi na Islandii może być również spowodowane zmianami aktywności geotermalnej.

🪨  Na Islandii jest 70 czujników sejsmicznych i są one rozmieszczone w różnych częściach Islandii. Są one niewielkie, ale bardzo czułe, dlatego do potwierdzenia danych potrzebne są te dane z więcej niż jednego czujnika - stąd korekty. Dodatkowo stosowane są różne inne instrumenty pomiarowe, np. kamery termowizyjne zainstalowane blisko rzek, czy skierowane na wulkany. 

🪨  Największe odnotowane trzęsienie Ziemi na Islandii miało miejsce w 1784 roku i było ono o magnitudzie 7.1. Drugie największe było w 1912 roku o magnitudzie 7.0 - oba na południu kraju. Takiego dużego trzęsienia Ziemi możemy się spodziewać raz na 100 lat.

#earthquake #earthquakes #geothermalfield #tectonicplates #volcano #volcanolover #geologyporn #geologylife #geologylifestyle #geologyeverywhere #geologylover #geotourism #geoturystyka #geologia #geografia #trzesienieziemi #wulkany #wulkanyświata #wulkan #nauka #earthscience #islandia #iceland #polkanaislandii #podróżniczka #podróże #podróżemałeiduże  #geoislandia #girlsintravel #womanwhotravel
  • 🏠
  • BLOG O ISLANDII
  • REGIONY ISLANDII
    • ISLANDIA PÓŁNOCNA
    • ISLANDIA POŁUDNIOWA
    • ISLANDIA WSCHODNIA
    • ISLANDIA ZACHODNIA
    • INTERIOR ISLANDII
    • REYKJAVÍK
  • GEOTURYSTYKA
    • GEOLOGIA ISLANDII
    • OBIEKTY GEOTURYSTYCZNE
      • GÓRY – WULKANY
      • WODOSPADY
      • GORĄCE ŹRÓDŁA
      • POLA GEOTERMALNE
      • LODOWCE
    • POZOSTAŁE ATRAKCJE TURYSTYCZNE
      • MUZEA
      • ZWIERZĘTA
      • MIASTA I WSIE
  • PLANY PODRÓŻY
    • WYCIECZKI JEDNODNIOWE
    • ZŁOTY KRĄG
    • SREBRNY KRĄG
    • PLAN NA 3 DNI
    • DOOKOŁA W 10 DNI
  • PRAKTYCZNIE
    • Przygotowania do podróży
    • Noclegi
    • Sklepy spożywcze
    • Wynajem samochodu
    • Tankowanie
    • Klimat i pogoda
    • Podróż zimą
    • Przydatne strony i aplikacje
  • CIEKAWOSTKI
    • JĘZYK ISLANDZKI
  • PRZEPROWADZKA
    • Formalności
    • Numer Kennitala
    • Poszukiwanie pracy
    • Praca informatyka
    • Wynajem mieszkania
    • Przedszkole
    • Ślub cywilny
    • Prawo jazdy
    • Ciąża
    • Poród
    • Plusy i minusy życia na Islandii
0

Nasz Mały Świat

Polka w Maroku, czyli o tym, jak jeden film zmienił życie Aleksandry. (Blondynka w Maroku)

Nasz Mały Swiat 16 października 2020
Nasz Mały Swiat 16 października 2020

Czy emigracja do Maroka jest trudna? Czy jest to kraj, w którym Polak się odnajdzie? I w ogóle, jakie jest Maroko? Te pytania zadaliśmy Oli, która w Maroku odnalazła szczęście. Opowiedziała nam również o zaletach, wadach tego kraju, a także kuchni! Zapraszamy do przeczytania naszej drugiej rozmowy z cyklu “Moja Emigracja“. 

Jak to się stało, że zamieszkałaś w Maroku?

W Maroku znalazłam się w akcie desperacji (śmiech). Przechodziłam bardzo ciężki czas w moim życiu. Ja i moja rodzina doświadczyliśmy ogromnego cierpienia, które uświadomiło mi, że czas na tym świecie nie jest nieograniczony. Że zdrowie nie jest dane na zawsze. Dusiłam się w moim życiu. Czułam, że czas mi ucieka przez palce, że wszystko jest nijakie. Że to nie prawdziwa ja, tylko wizerunek, który stworzyłam, żeby pasować do realiów i oczekiwań. Byłam specjalistką od spełniania oczekiwań innych. Bałam się, że ludzie wokół nie zaakceptują prawdziwej mnie. Aż w pewnym momencie pękłam. I zmieniłam dosłownie wszystko.

Do Maroka pojechałam pierwszy raz na wakacje. Od kilku lat nieśmiało roiłam sobie w głowie ten kierunek. Maroko w mojej świadomości pojawiło się za sprawą filmu o Yves Saint Laurent, w którym pierwszy raz zobaczyłam Ogród Majorelle w Marrakeszu. Po pewnym czasie przyszła fascynacja kafelkami w marokańskim stylu. Jestem ogromną fanką dekorowania wnętrz, a gdy przez internet poznałam właściciela fabryki produkującej zellige i cementowe kafle, zupełnie przepadłam. Chciałam zobaczyć je na własne oczy. Chciałam ich dotknąć.

Moje dotychczasowe życie się rozsypało. A ja potrzebowałam oddechu. Pomyślałam, że Maroko jest tak totalnie inne od wszystkiego, co znam, że tam nie będę miała czasu myśleć o problemach.

Po tygodniu w Maroku wiedziałam, że muszę tam wrócić. Nigdy nie zapomnę tego uczucia. Siedziałam rano w kawiarni. Ostatnia kawa przed wyjazdem na lotnisko. Patrzyłam na czerwone mury medyny Marrakeszu. Słońce dopiero zaczynało piec. A we mnie wszystko krzyczało, żeby zostać. Że tu jest w tym momencie moje miejsce.

Na wyjazd na dłużej zdecydowałam się po tym, jak się zakochałam. Ciężko było nie wpaść po uszy w marokańskim słońcu 😉 Do marca latałam, kiedy mogłam, a w planie miałam wyjazd na stałe latem. Ale pandemia zmieniła moje plany. Wleciałam do Maroka 8 marca i gdy świat oszalał, i zaczęły się loty specjalne, ja postanowiłam zostać w Maroku. W końcu i tak planowałam przeprowadzkę. Kilka miesięcy w tę czy we w tę – co za różnica 😀 Obecnie jestem w Polsce i załatwiam ważne sprawy, z którymi muszę się uporać. Mam nadzieję, że pod koniec października znowu będę pić marokańską herbatę na podwieczorek. Przez obecną ciężką sytuację ekonomiczną w Maroku nie wiem, czy zostanę tam na stałe, ale liczę, że chociaż na kilka miesięcy. Zobaczymy, co los przyniesie, a ja przyjmę to z otwartymi ramionami.

Jak długo mieszkasz w Maroku?

Tak naprawdę bardzo krótko. Ciągiem spędziłam tam 5 miesięcy od marca do końca lipca i niecierpliwie czekam na powrót. Musiałam wyjechać, bo nie miałam podstaw do ubiegania się o status rezydenta i czekało na mnie sporo spraw w Polsce. Na szczęście Maroko zaczyna się powoli otwierać i mimo nadal ostrych wymagań da się tam wlecieć.

Czy było coś, co Cię zaskoczyło po przeprowadzce?

Haha, pandemia i lockdown mnie zaskoczyły. 😉 Bo wpadłam w nie bezpośrednio zaraz po przylocie. W Maroku restrykcje i lockdown były wyjątkowo ostre. Całkowity zakaz wychodzenia z domu, godzina policyjna, zezwolenia na wejście do supermarketu, zakaz opuszczania miast, brak komunikacji miejskiej. Na początku było bardzo ciężko do tego przywyknąć.

Z marokańskiej rzeczywistości zaskoczyło mnie niewiele, bo Maroko znałam już dosyć dobrze, zanim zostałam tam na dłużej.

Na pewno żyjąc w Maroku, zaskoczyły mnie ceny jedzenia. Przyjeżdżając turystycznie, odnosi się wrażenie, że jedzenie w Maroku jest tanie, bo jedzenie na mieście jest bardzo tanie. Natomiast, robiąc normalne zakupy w supermarkecie, koszty są nawet większe niż w Polsce. Prawie nie ma tu serów typu feta, pleśniowy itp. Ani suszonych pomidorów. A karton mleka bez laktozy kosztuje 20 dh. Kosmiczna cena, tym bardziej na tutejsze zarobki. Ale za to warzywa i owoce są w rewelacyjnych cenach.

Jak poradziłaś sobie ze znalezieniem pracy, mieszkania?

Pracy w Maroku nigdy nie szukałam, bo pracuję zdalnie jako copywriter dietetyczny z polskimi redakcjami i portalami. Ta opcja jest dla mnie wygodna w moim obecnym cygańskim życiu. Szukaniem mieszkania też nie zajmowałam się osobiście, bo robił to mój partner. Moim zadaniem było tylko wyrazić akceptację lub jej brak 😉 Mam też za sobą epizod mieszkania z marokańskimi teściami.

Zasadniczo, jeśli chodzi o pracę w Maroku, niezbędna jest znajomość co najmniej francuskiego. Mile widziany arabski/darija. Zdarzają się oferty dla osób mówiących po angielsku, a ostatnio nawet dwie firmy call center rekrutują Polaków. Zdeterminowane osoby coś dla siebie znajdą. Na pewno w miastach turystycznych jest dużo łatwiej o pracę dla Polaków ze względu na konieczność obsługi gości hotelowych mówiących w różnych językach.

Kwestie mieszkaniowe wyglądają następująco. Mieszkania są zwykle duże. I zwykle jest jakiś problem z łazienką. Szukanie mieszkania na długoterminowy wynajem może być wyzwaniem, jeśli nie zna się nikogo na miejscu, kto uruchomi siatkę kontaktów. W Maroku nadal żywe  jest załatwianie każdej sprawy przez rozpuszczanie plotek i czekanie aż znajomy znajomego przyjdzie z rozwiązaniem. Szukasz samochodu? Znajomy kolegi jest mechanikiem, pomoże ci. Chcesz kupić sukienkę? Kolega sprzedaje. Nie masz mieszkania? Rozpuść wici. Ktoś na pewno ma. No i szukając w ten sposób, cena jest dużo niższa. Jeśli nie ma kto nam pomóc, można skorzystać z grup na facebooku z ogłoszeniami o wynajmie długoterminowym, strony avito.ma, albo usług agencji.

Z jakimi trudnościami mierzysz się żyjąc w Maroku?

Mój podstawowy problem to język. Większość osób w Maroku nie mówi po angielsku. Ja nie mówię po francusku. Uczę się darijy, ale to mozolny proces. Na samym początku, jeszcze odwiedzając Maroko, nie byłam w stanie zdania sklecić w darijy i bałam się tej bariery. Później okazało się, że najważniejsze są dobre chęci. Robię zakupy czy płacę w restauracji bez problemu, ale do wszelkich bardziej skomplikowanych czynności potrzebuję kogoś, kto mówi po arabsku. Nie ma możliwości, żeby w urzędzie załatwić coś po angielsku. Przynajmniej ja mam takie doświadczenia. Bariera językowa przeszkadza mi też bardzo w kontaktach z marokańską rodziną. Ale jakoś dajemy radę. Najważniejsze, że naprawdę się lubimy.

View this post on Instagram

Turyści na tę sukienkę mówią jellaba, chociaż jellabą nie jest. Jellaba ma długie rękawy i kaptur, a na te sukienki mówi się pijama i traktuje jako strój domowy. Mnie krótki rękaw nie przeszkadza, zatem w moim wydaniu jest też strojem na zewnątrz. Sprawdza się super prawie cały rok. Pijamy i jellaby noszą nie tylko kobiety. To również strój męski. Gdy mój facet wygląda zbyt dobrze, mówię w żartach: "Zakładaj swoją jellabę!" . Wczoraj w rozmowie usłyszałam, że pewnie mam ich dużo. Jaaa? Dużo? Nieeee. A potem zaczęłam liczyć. No tak, jednak dużo. Ale są naprawdę tanie! To tak na usprawiedliwienie. . Jak myślisz, ile kosztuje pijama ze zdjęcia? Nosił(a)byś taką? . . . #maroko #essaouira #łódź #niebieski #jellaba #moroccanculture #moroccanclothes #tradycja #tradycyjnie #stylboho #stylizacja #dlugasukienka #podróże #kochampodroze #wpodróży #blogipodroznicze #blogerka #wakacje #wakacje2020 #wanderlust #gypsyspirit #kobietapotrzydziestce #marzenia #wspomnieniazwakacji #wspomnienia #wspolnyczas #widok #capturemoments #travelmoments #moroccanlook

A post shared by Travel | Morocco | Copywriter (@blondynkawmaroku) on Oct 6, 2020 at 10:30am PDT

Problematyczna w Maroku jest karta pobytu. Legalnie można w Maroku przebywać 90 dni. Jeśli nie jest się rezydentem, trzeba opuszczać Maroko co te 3 miesiące. Można wyjechać nawet na kilka godzin do jednej z hiszpańskich enklaw na terenie Maroka, ale pieczątka w paszporcie musi być. O rezydenturę można się starać na podstawie aktu ślubu z Marokańczykiem, chcąc prowadzić biznes w Maroku, albo dokumentując regularny przychód ze swojej pracy.

Z kwestii kulturowych – musiałam dopasować się pod względem ubioru. Dbać o to, żeby za dużo nie było na wierzchu. Nie chodzi o to, że w szortach ktoś by mi zrobił krzywdę albo źle traktował. Marokańczycy są przyzwyczajeni do turystów, a i wśród Marokanek zdarzają się kobiety w naprawdę skąpych strojach. Chodzi o to, że ja nie chcę być postrzegana jak turystka.

Kilka razy sprzedawcy próbowali zawyżać ceny, nie zdając sobie sprawy, że już się w nich orientuję. Oczywiście na początku dałam się naciąć. Słynne w rodzinie są truskawki, które kupiłam po 30 dh za kg, gdy normalna cena to 10 dh. Ale był to mój pierwszy samodzielny zakup. Byłam dumna z siebie, że w ogóle udało mi się wydobyć z siebie jakieś zdanie w darijy (śmiech).

Czy szybko zaaklimatyzowałaś się w nowym miejscu? Czy masz swoją grupę znajomych?

W Maroku czuję się jak ryba w wodzie. Czuję się wolna i lekka. Oczywiście zdarzają mi się gorsze dni i nachodzą wątpliwości, ale zasadniczo Maroko to jest moje miejsce. Miejsce, w którym jestem sobą. Mogę być głośna i chaotyczna, bo wszyscy tacy są. Mogę się głośno i dużo śmiać. Mogę zasypiać po obiedzie, bo jest za gorąco, żeby tego nie robić. W domu rodziców mojego partnera jestem jednym z dzieci. Czuję się tam naprawdę rewelacyjnie. Mam nawet swój kubek, bo teściowa zauważyła, że lubię pić kawę z bardzo dużych kubków i kupiła takie do domu. Był to niesamowicie miły gest.

Co mnie irytuje? Zaczepki na ulicy. Mam serdecznie dość gwizdów i wołania w moją stronę. To nie są sytuacje niebezpieczne. Nikt do mnie nie podchodzi, ani nie dotyka. Nic z tych rzeczy. Ale jest w Maroku grupa facetów – natrętów, którzy nie szanują tego, że wchodzą z butami w czyjąś przestrzeń takimi zachowaniami. Marokańska przyjaciółka próbuje mnie pocieszać, że to dotyczy wszystkich kobiet w Maroku, nie tylko Europejek. Ale bardzo nie podoba mi się społeczne przyzwolenie na zaczepki.

W Meknes, tam, gdzie mam swoją marokańską bazę, nie mam żadnej polskiej koleżanki, nad czym bardzo ubolewam. Ogólnie w Maroku jest sporo Polek. Bardzo dużo w Agadirze, trochę w Marrakeszu i w Casablance. Kilka znam osobiście, inne tylko przez internet. Utrzymuję kontakt z rewelacyjnymi dziewczynami, ale zdarzają się i nieprzyjemne osoby. Bardzo zaprzyjaźniłam się z kuzynką mojego chłopaka. Rewelacyjnie nam się ze sobą rozmawia. Chciałabym mieć znajomych również w Meknes. Tęsknię za babskimi pogaduchami przy popołudniowej kawie.

Jakie są stosunki pomiędzy Polakami? Czy masz polskich przyjaciół?

Ciężko mi wypowiedzieć się ogólnie. Z moich doświadczeń, trafiłam na mnóstwo fantastycznych osób i kilka złośliwych. Osoby, z którymi utrzymuję kontakt, są bardzo pomocne. Wymieniamy się informacjami, radzimy się siebie, kibicujemy sobie. Jest naprawdę fajna atmosfera między nami.

Masz swoje ulubione miejsca, wydarzenia w Maroku?

Myśląc o wydarzeniach, przychodzą mi do głowy święta, ale zdecydowanie nie jest to coś do polecenia turystom 😉 Na pewno warto wybrać się na festiwal muzyki gnawa, który odbywa się co roku w czerwcu lub lipcu w Essaouirze. To bardzo duże i znane wydarzenie.

Atrakcje, których warto według mnie doświadczyć to noc na pustyni w okolicach Marrakeszu lub Agadiru, przejażdżka na wielbłądzie (tylko trzeba zwracać uwagę, czy zwierzęta nie są męczone i nie pracują na okrągło) wizyta w hammamie (ale tym turystycznym. W lokalnym można się bardzo zniesmaczyć włosami i zwałkowaną skórą na podłodze. Chyba że ktoś lubi autentyczne doświadczenia – wtedy jak najbardziej warto). Osobiście lubię bardzo bary z sziszą, picie czarnej kawy z przyprawami w ogrodach marokańskich miast. Często sprzedają ją panowie chodzący z wielkimi czajnikami podgrzewanymi małym paleniskiem od spodu. Świetna konstrukcja. Kupowanie przekąsek od sprzedawców na straganach, kawałków świeżego kokosa (1 dh za kawałek), soków, które są w rewelacyjnych cenach (10-20 dh, zależnie od smaku i lokalizacji). Wyjście do restauracji z muzyką gnawa na żywo też uważam za świetny pomysł. Must visit, będąc w Maroku jest spacer po souku czyli targu. Część jest bardziej nakierowana na turystów, inne są bardzo lokalne i te są dla mnie najbardziej ekscytujące, bo autentyczne. Na głównych placach miast lub niedaleko souków można zrobić sobie hennę, co według mnie jest koniecznością, odwiedzając Maroko. Rewelacyjnie, gdy znamy kogoś, kto maluje henną na wesela. Wtedy wykonanie jest dużo lepsze. Ale te od pań z ulicy też bardzo lubię. Kolejna rzecz, którą naprawdę warto zrobić, wybierając się do Maroka, to nocleg w riadzie – tradycyjnym domu w starej dzielnicy z basenem lub ogrodem na dziedzińcu. Można poczuć się jak arabska księżniczka 😉 Ojej, wiele ciekawych rzeczy można robić w Maroku. Same przechadzki ulicami medyn są niesamowitą atrakcją. Wsłuchanie się w nawoływanie na modlitwę. Picie kawy w lokalnej kawiarni, gdzie krzesła zwrócone są w stronę ulicy, bo Marokańczycy to straszni plotkarze 😉 A ponadto oczywiście zabytki, ogrody, główne place miast wieczorami. Książkę można by o tym napisać 🙂 Ja jestem typowym mieszczuchem, więc moje polecajki są miejskie. Ale w Maroku nie brakuje też cudów natury. W tym temacie jednak nie jestem specjalistką.

Moim ukochanym miastem jest Marrakesz – wizytówka Maroka. Ale jednocześnie miasto bardzo głośne, chaotyczne i napastliwe (w normalnych czasach. Przez pandemię niestety wymarłe i jest tam bardzo trudna sytuacja teraz). Raczej nie polecam Marrakeszu osobom, które wybierają się do Maroka pierwszy raz. Bardzo podobało mi się w Rabacie i w Tetouan. Z Tetouan w kilkanaście minut można dostać się na przepiękne plaże. Podobnie z Rabatu, bo plaża w samym Rabacie nie cieszy się wielką popularnością. I oczywiście niebieska perła – Chefchaouen. Na 2-3 dni bardzo warto, będąc na północy Maroka. Nie mogę nie wspomnieć o Meknes. Miasto nie jest tak chętnie odwiedzane przez turystów, a w sumie nie wiem dlaczego. Nie ma tam tyle zabytków, co w Rabacie czy Marrakeszu, ale Meknes ma swoje perełki architektoniczne. W końcu była to stolica Maroka. Na wyjeździe z miasta mieści się nowoczesny ogromny aquapark oddany do użytku 2-3 lata temu. I jest tam moja ulubiona przepiękna kawiarnia w Bab el Khamis.

View this post on Instagram

(PL/ENG) Cały dzień myślałam o tym, co napisać. I nadal mam pustkę w głowie. Ewidentnie przeżywam spadek formy, który ma kilka powodów. 1. Coraz bardziej tęsknię. 2. Niby wiem, że stosunkowo niedługo wrócę do Maroka, ale nie wiem dokładnie kiedy i świdruje mi to mózg. 3. Mam ogromny problem z organizacją czasu i higieną pracy. Wcale nie mam tej pracy dużo. Chciałabym więcej. W razie czego polecam się jako pro copywriter z zakresu żywienia. Ale czuję, jak wklejam się w moje welurowe zielone biurkowe krzesło. I nie jestem efektywna. 4. Obwiniam się, że kiedyś umiałam pracować, jak robot, a już nie umiem. Nie tęsknię za tym, ale tęsknię za tamtą efektywnością. 5. Zastanawiam się nad tym, co robić, żeby blondynkawmaroku była dla Was ciekawym miejscem i jakoś nic świeżego nie przychodzi mi do głowy. . Kto mi wyśle wirtualnego przytulaska? Albo jakieś cudowne rozwiązanie? . I definitely have a problem with myself in Instagram recently. I would like to be here but in the same time I know I spend in SM too long time. I would like giving you something interesting but in the same time I'm tired. What are the reasons? 1. I miss my moroccan life more and more. 2. I know I will come back Morocco soon but don't know when exactly and it bothers me. 3. I have a huge problem arranging work-time. I don't work much and would love having more gigs but I'm not effective. 4. I blame myself that long ago I was able to work like machine. I don't miss those times but miss that efficiency. 5. I don't feel that what I do here is interesting for you. . Could you share with me virtual hug? Or maybe magical lamp with jin solving my problems? . . . #maroko #tetouan #medina #oldstreet #staremiasto #turystyka #wakacje #wakacje2020 #blogipodroznicze #kochampodroze #podróże #polskablogerka #capturestreet #capturemoments #viewoftheday #widok #ulica #polacyzagranica #polkinaobczyznie #kobietapotrzydziestce #wspomnieniazwakacji #wspomnienia #spelniajmarzenia #marzenia #turystka #lato #mixedlove #niebieski #stylizacja #moroccanblogger

A post shared by Travel | Morocco | Copywriter (@blondynkawmaroku) on Sep 28, 2020 at 9:29am PDT

Jak mieszkańcy kraju spędzają wolny czas? Czy Ty również spędzasz go podobnie?

To, co najłatwiej zaobserwować – mężczyźni w każdym wieku spotykają się w kawiarniach. Wychodzą z domu praktycznie codziennie. Kawiarnie są pełne od rana do nocy, zapełnione głównie mężczyznami. Oni nie tyle piją tam kawę, co spotykają się na pogawędki, oglądają mecze. Kobiety, które jeszcze nie są mężatkami też spotykają się w kawiarniach, ale dużo rzadziej niż mężczyźni. Wśród kobiet, które mają męża i dzieci dominują spotkania w domu. Dużo jest też spotkań rodzinnych, podczas których kobiety wspólnie gotują, a mężczyźni rozmawiają „o życiu” (śmiech). Nie są popularne spotkania młodych osób w mieszanym gronie. Mam na myśli kilka par spotykających się w restauracji lub w domu. Zadałam mojemu partnerowi pytanie: Co Marokańczycy robią w wolnym czasie? Odpowiedział mi, że siadają ze znajomymi i plotkują o innych (śmiech). I to zdecydowanie prawda. Marokańczycy kochają plotki. W marokańskim domu telewizor odgrywa ważną rolę. Niestety. Często jest centrum wszelkich aktywności. Co bardzo mi się podoba, to wieczory na zewnątrz – na spacerach lub na trawnikach. Całe rodziny przesiadują tam godzinami. Dorośli rozmawiają, dzieci się bawią. Bardzo fajny widok.

Jaka jest marokańska kuchnia ? Czy jest coś, co koniecznie trzeba spróbować?

Marokańska kuchnia uchodzi za tłustą i mięsną, co według mnie nie jest do końca prawdą. Ale pod względem deserów na pewno jest bardzo słodka. Po pierwsze, większość dań jest gotowana – albo bardzo wolno w tajinie (glinianym naczyniu ze stożkową pokrywą), albo bardzo szybko w szybkowarze. Po drugie, mięso nie gości bardzo często lub w dużych ilościach na stołach większości rodzin, bo ludzi na to nie stać. Ostatnio pisałam artykuł o wege jedzeniu w Maroku, więc mam dane 😉 Rocznie Marokańczyk zjada 17 kg czerwonego mięsa i 16 kg drobiu, a Polak – 40 kg czerwonego mięsa i 24 kg drobiu. W codziennej marokańskiej kuchni jest bardzo dużo węglowodanów. Śniadania są głównie słodkie, obiad je się za pomocą pieczywa, kaskrout, czyli przekąska to również przede wszystkim placki – baghrir, harcha, malwi, ciastka. W mojej marokańskiej rodzinie wszyscy żartują z taty, że on je nawet chleb z chlebem. Wrzuca chleb do zupy pełnej składników, a potem jeszcze zagryza to chlebem (śmiech).

Sztandarowe elementy marokańskiej kuchni to:

  • zielona herbata z miętą i ogromną ilością cukru,
  • kuskus – wolno gotowana kasza z 7 warzywami i mięsem lub ciecierzycą – świąteczne piątkowe danie,
  • harira – zupa z pomidorów z ciecierzycą, soczewicą, wołowiną i makaronem,
  • tajine – danie przygotowane w glinianym naczyniu o tej samej nazwie, występuje w bardzo wielu wariantach. Najbardziej popularny jest tajine z baraniną lub wołowiną, suszonymi śliwkami i sezamem; z kurczakiem, marchewką, oliwkami i kiszoną cytryną oraz wegetariański,
  • baghrir, harcha, malwi – placki i naleśniki na słodko lub na słono,
  • omlet berberyjski w tajinie,
  • street food – sandwich, panini i tacos,
  • bstilla – okrągły placek z ciasta filo z nadzieniem z jajek i kurczaka, z cukrem pudrem i cynamonem,
  • kurczak nadziewany,
  • ciastka – ogromny wybór słodyczy.

https://www.instagram.com/p/CFFpeyYhmoq/

Największe zalety i wady Maroka?

Ale pytanie! Zacznę od wad. Po pierwsze kiepska sytuacja ekonomiczna. Aby żyć komfortowo w Maroku najłatwiej jest mieć europejską wypłatę. Wiele osób nie ma pracy, a zarobki często są katastrofalnie niskie. Kolejna rzecz to biurokracja i załatwienie czegokolwiek w urzędach czy banku. Kolejki. Nieznane nikomu godziny otwarcia (godziny otwarcia są oczywiście podane, ale ciężko zgadnąć, czy w godzinach pracy na pewno znajdziemy osobę, której szukamy). Poszukiwanie urzędników w różnych placówkach. Ignorowanie wpływających dokumentów. Długi czas oczekiwania. Order za cierpliwość się należy każdemu, kto załatwia coś urzędowego w Maroku. Służba zdrowia woła o pomstę do nieba. Nawet usługi prywatne pozostawiają wiele do życzenia. Są miejsca, w których jest brudno. Ludzie wyrzucają śmieci za siebie, nie rozumieją sensu segregacji. Jest to dla nich bardzo odległy temat. A w dodatku praca osób sprzątających miasto nie jest dobrze opłacana, a przy tym stygmatyzowana. Kolejna rzecz – zaczepki na ulicach. I brak reakcji ze strony społeczeństwa, ale o tym już wspominałam wyżej. Ach, no i związek bez ślubu jest nielegalny, ale pary mieszane dadzą radę to obejść. 😉

Zalety mają dla mnie wymiar przede wszystkim emocjonalny. Kocham długie lato i brak zimy w Maroku. Słońce przez cały rok rewelacyjnie na mnie wpływa. To dla mnie ważne, bo po moich przejściach jestem podatna na zmienne nastroje i gorsze okresy. Uwielbiam architekturę, kolory, zdobienia. I kafelki! Mimo że zellige widuję w Maroku praktycznie codziennie, cały czas się zachwycam. To, co przekonało mnie do Maroka po pierwszej fascynacji, to podejście do życia. Ludzie mają dużo mniejszą presję niż w Polsce. Nie ma takiego nacisku na posiadanie, własne domy i nowe samochody. Każdy ma, ile ma i nikt nie zaczyna rozmowy z dawno niewidzianym wujkiem, od tego, kto gdzie pracuje i ile zarabia. Wyścig szczurów praktycznie nie istnieje. Jest więcej czasu na celebrowanie zwykłych momentów, na przeżywanie. Życie nie toczy się w ciągłym biegu. Jest raczej spokojne. Jeśli czegoś nie zrobi się dziś, można jutro. Albo za tydzień. Nie ma problemu. Taki styl życia ogromnie mi pasuje. Tam czuję się wolna. Tam mogę być, jaka naprawdę jestem. Artystyczna dusza z milionem pomysłów, chaosem w głowie i śmiechem na ustach. W Maroku odpowiada mi też podział ról w związku. Mężczyzna jest wychowywany na opiekuna. Jest odpowiedzialny za zapewnienie bytu rodzinie. Jak to mówi mój partner: „To ja jestem od załatwiania rzeczy trudnych. Ty nie musisz się tym martwić.” To dla mnie miła odmiana po polskim życiu, w którym byłam odpowiedzialna za wszystko i nosiłam na sobie ogromny ciężar. Małżonkowie wspierają się nawzajem, a od kobiety nikt nie wymaga, żeby jednocześnie zajmowała się domem, wychowywała dzieci i chodziła na cały etat do pracy. Kobiety wybierają różnie (mam na myśli podejście do rodziny i pracy), jednak ja wiem, porównując z życiem w Europie, że tam nie trzeba być superwoman i robić samej wszystkiego. Oczywiście są różne sytuacje domowe i na pewno nie zawsze jest tak, jak mówię. Ale taki jest przekaz kulturowy. Z rzeczy mocno przyziemnych zaletą na pewno jest tanie jedzenie na mieście, pyszne świeże soki, mnóstwo kawiarni, a dla mnie dostęp do rękodzieła w każdej postaci, które w Maroku jest obłędne.

View this post on Instagram

Przewiń, żeby zobaczyć jak Maroko spotyka się z Hiszpanią! . Swipe to see how Morocco meets up Spain! . Kafelki to moja miłość. Zaczęło się od hiszpańskich. Potem odkryłam, że w Maroku też takie są! I tu pojawia się pytanie z gatunku: Co było pierwsze? Jajko czy kura? To Maroko wpłynęło na kulturę Hiszpanii, czy Hiszpania na kulturę Maroka? . Lubisz wzorzyste kafelki i kolory? Czy wolisz nowoczesny styl i proste formy? . . . #kafelki #zelij #zellige #spanishvibes #moroccoplaces #moroccanphotos #moroccantiles #tilestyle #moroccanculture #moroccandialect #maroko #dekoracje #dodomu #riad #riadlovers #riadlife #ihavethisthingwithtiles #ihavethisthingwithzelij #wakacje #lato #podróże #wpodróży #polskablogerka #polskaturystyka #blogipodroznicze #turystyka #stylizacja #stylboho #hiszpania #orient

A post shared by Travel | Morocco | Copywriter (@blondynkawmaroku) on Sep 19, 2020 at 1:42am PDT

Czy czegoś Ci brakuje z Polski? Tęsknisz za ojczyzną?

Będąc w Maroku, tęsknię za rodziną i przyjaciółmi. Nie tęsknię za Polską samą w sobie. Może kiedyś to uczucie się we mnie pojawi, ale póki co tego nie doświadczam. Chociaż nie. Na pewno tęsknię za tym, żeby rozumieć wszystko wokół mnie. Haha, brakuje mi polskich cen ubrań i dodatków. W Maroku rzeczy z sieciówek są sporo droższe niż w Polsce. Brakuje mi produktów spożywczych, do których jestem przyzwyczajona. No i nie ma szans na ukiszenie ogórków czy kapusty. 😉

Jaką radę dałabyś osobom, które planują przeprowadzkę do Maroka?

Przeprowadzka do Maroka to na pewno nie wyjazd w celu poprawienia sobie warunków bytowych. Nie znając francuskiego i arabskiego najlepiej wyjechać, mając pracę zdalną. Takie jest moje zdanie. Warto znaleźć sobie przyjaciół, którzy pomogą zorganizować mieszkanie i sprawy urzędowe. Znając jakiegoś Marokańczyka, ze wszystkim jest dużo łatwiej. Trzeba być gotowym na to, że Maroko to miejsce zupełnie inne mentalnie niż Polska. Praktycznie pod każdym względem. Przede wszystkim jest to miejsce dla osób, które są zmęczone wyścigiem i chcą doświadczyć spokojniejszego życia. Ale też życia mniej dostatniego. W Maroku nie ma tylu wygód, co w Polsce.

Gdzie znajdziesz Olę w sieci?

Blog: https://blondynkawmaroku.pl

Instagram: Blondynka w maroku

1
FacebookTwitterPinterestLinkedinEmail
poprzedni post
Islandia: Weekend w Kirkjubaejarklaustur i Yoda Cave
następny post
Woda mineralna na Islandii – niedoceniany skarb Islandczyków
Nasz Mały Świat

  • Jesteśmy Demi i Damian!

     

    Znamy się od przedszkola, mieszkamy w Islandii, dużo podróżujemy i aktywnie wychowujemy swojego synka Kaiko.

     

    Piszemy o emigracji, podróżach po świecie, rodzicielstwie oraz rozwoju osobistym. Inspirujemy do aktywnego życia na każdym poziomie!

     

    WIĘCEJ

Facebook Twitter Instagram Youtube Soundcloud

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE TEKSTY:

Przeprowadzoliśmy się do Islandii 13 pomysłów na prezent dla młodej mamy Top 5 miejsc w Gambii Jak być szcześliwym człowiekiem?

NASZA ISLANDIA

Emigracja Islandia Podróże po Islandii Islandia Praktycznie Ciekawostki o Islandii Islandzkie Vlogi

NASZE PODRÓŻE

Europa Afryka Azja Karaiby Podróżnicze Poradniki

RODZICIELSTWO

Ciąża Dziecko MAMA I TATA

WIĘCEJ TEMATÓW

Rozwój osobisty Zdrowie i Uroda
dianaskrzypi
Shilala
Ucz się japońskiego z Diana Sensei!
  • Facebook
  • Instagram
  • Youtube
  • tiktok

2018-2021 © Nasz Mały Świat - blog podróżniczo-parentingowy / redakcja@naszmalyswiat.pl


Pozostając na stronie, akceptujesz naszą politykę prywatności.