Zastanawiasz się nad wyborem leżaczka dla swojego maluszka? My wybraliśmy modny dziś BabyBjörn i niedawno, po dwóch latach, zakończyliśmy jego używanie. Czy warto było zainwestować kilkaset złotych w ten produkt? Dziś o tym, jak nam się sprawdził leżaczek BabyBjörn i czy cofając się w czasie, kupilibyśmy go ponownie.
Kiedy kompletowaliśmy wyprawkę, wiedzieliśmy, że zaopatrzymy się w jakiś leżaczek dla naszego syna. Problem był taki, że większość z nich, które oglądaliśmy nam się nie podobała. Były albo zbyt duże, albo hałaśliwe, pstrokate i plastikowe, a dodatkowo z dziesiątkami opcji, z których na pewno byśmy nie korzystali. Żadnego mechanicznie ruszającego się, wibrującego i huśtającego się w każdą stronę leżaczka/bujaczka nie chcieliśmy kupować. Zazwyczaj szukamy najprostszych i najbardziej naturalnych rozwiązań. Dlatego, kiedy tylko zobaczyliśmy leżaczek firmy BabyBjörn, to od razu nam się bardzo spodobał – przynajmniej z wyglądu. Jednak wiadomo, że wygląd to nie wszystko, dlatego zaczęliśmy zdobywać coraz to więcej informacji na jego temat.
Pierwsze, co rzuciło nam się w oczy, to cena tego leżaczka, która bardzo nas zaskoczyła. Siedem, a nawet prawie i dziewięć setek złotych za taki produkt to przecież nie jest mało. Szukaliśmy odpowiedzi, dlaczego ten produkt tyle kosztuje i przeczytawszy opis tego produktu, a także jego recenzje, zalety BabyBjörn prezentują się następująco:
👍 został zaprojektowany przez Björna Jakobsona (ojca małych dzieci) we współpracy z pediatrami. Podobno jest to jedyny leżaczek dla dzieci, który jest rekomendowany przez lekarzy, położnych oraz psychologów;
👍 jest wykonany z bezpiecznych i delikatnych dla dziecka materiałów. Posiadaja certyfikat STANDARD 100 by OEKO-TEX®, a więc są wolne od szkodliwych substancji i alergenów;
👍 pozwala w sposób naturalny rozwijać zdolności motoryczne dziecka, a także jego zmysł równowagi, ponieważ leżaczek kołysze się pod wpływem nieskrępowanych i spontanicznych ruchów maluszka. Z łatwością można również kołysać dziecko delikatnie naciskając stopą lub ręką leżaczek. Nie wymaga podłączenia do prądu, czy używania baterii;
👍 został skonstruowany tak, że dziecko leżąc w tym leżaczku przyjmuje prawidłowe ułożenie ciała (główki, szyi i kręgosłupa), co jest rzadkie w przypadku innych leżaczków i bujaczków dla dzieci. Siedzisko dopasowuje się do ciała dziecka i równomiernie rozprowadza jego ciężar;
👍 jest interesującym dla dziecka miejscem do spędzania czasu;
👍 rośnie razem z dzieckiem, a więc nie jest to produkt tylko na kilka miesięcy. Leżaczek jest odpowiedni już dla noworodków (od 3,5 kg i od 53 cm), a korzystać z niego mogą jeszcze dwuletnie dzieci (13 kg). Dla starszych maluchów leżaczek staje się bardziej bujanym krzesełkiem, w którym mogą się bawić, odpoczywać, a także jeść posiłki;
👍 posiada trzy stopnie nachylenia, które w bardzo prosty sposób można zmieniać. Są one dodatkowo zabezpieczone przed przypadkowym złożeniem;
👍 posiada łatwo zapinany i bardzo delikatny pas, który zabezpiecza dziecko przed wyślizgnięciem z leżaczka;
👍 jest lekki, zgrabny, prosty w składaniu i rozkładaniu, zajmuje mało miejsca i nie hałasuje. Jest łatwy w transporcie i zmieści się niemal wszędzie (można schować go np. do szafy lub pod łóżko);
👍 pokrycie jest w stu procentach wykonane z bawełny, które łatwo się ściąga do prania;
👍 pozwala rodzicom zyskać chwilę dla siebie – pójście do toalety, wzięcie prysznica, czy chociażby przygotowanie śniadania nie powinno już sprawiać tyle kłopotu. Dziecko jest zabezpieczone;
👍 bardzo dużo kolorów i tekstur do wyboru – pikowana bawełna, jersey lub przewiewna siateczka. Jeżeli zdecydujemy się na jersey, ale potem zmienimy zdanie, to łatwo możemy wymienić materiał. Natomiast rama jest jednokolorowa.
Teoria to jedno, a praktyka to drugie. Nawet jeżeli jakiś produkt cieszy się bardzo dobrymi opiniami, to może okazać się tak, że u kogoś się nie sprawdzi. Kupując w zasadzie jakąkolwiek rzecz dla synka musimy się z tym liczyć. My mogliśmy sobie pozwolić na zakup tego leżaczka (na Islandii również bez problemu można go kupić), który zresztą naprawdę nas zachwycił i przetestować go na Kajetanie.
Kajetan z leżaczka BabyBjörn zaczął korzystać w drugim miesiącu jego życia i wkładaliśmy go do niego, kiedy chcieliśmy się umyć, skorzystać z toalety, przyrządzić jedzenie i w podobnych tego typu sytuacjach. Najczęściej, kiedy każde z nas zostawało z nim w pojedynkę. Trzeba pamiętać, aby pomimo tych wszystkich zalet leżaczka, nie zostawiać dziecka w nim na długo (np. pół dnia), ponieważ dziecko, zwłaszcza noworodek i wczesny niemowlak potrzebuje zmieniać pozycję. Dlatego leżaczek ten ma na chwilę zająć dziecko, a nie zastępować rodziców. I faktycznie my używaliśmy ten leżaczek maksymalnie po kilkanaście, kilkadziesiąt minut dziennie. A nawet jeżeli chcielibyśmy trzymać Kajetana w nim dłużej, to się nie dało, bo nie był nim tak zainteresowany, jakbyśmy podejrzewali. Synek miał przyczepioną do leżaczka dodatkową, stymulującą rozwój dziecka, zabawkę (Balancy Googly Eyes) – prostą, drewnianą, obracaną – która dodatkowo zajmowała jego uwagę, ale nie na długo.
Z leżaczka BabyBjörn bardzo wygodnie nam się korzystało. Faktycznie był dla nas praktyczny i bardzo prosty w używaniu i utrzymywaniu czystości produkt. Bez problemu zabieraliśmy go do przyjaciół i zawsze nie było problemu ze znalezieniem miejsca, aby go rozłożyć – był łatwy w przenoszeniu i transporcie. Na początku posłużył nam również do karmienia, kiedy jeszcze Kajetan nie siedział w swoim krzesełku przy stole. Dodatkowo faktycznie jest to produkt na około dwa lata, tak więc nie wydaje się pieniędzy na rzecz, która posłuży tylko na kilka miesięcy.
My byliśmy z tego produktu bardzo zadowoleni i cieszymy się, że zdecydowaliśmy się właśnie na leżaczek BabyBjörn. Na pewno powtórzylibyśmy zakup zwłaszcza, że Kajetan również go bardzo polubił.
Leżaczek możesz kupić tutuaj: BabyBjörn