Jakiś czas temu dostaliśmy prośbę od naszego widza, aby zrobić film w stylu apartment tour. Pomysł fajny, bo sama uwielbiam oglądać takie filmy i mam wielkiego bzika na punkcie urządzania wnętrz, ale jakoś sami nie możemy się zabrać za jego realizację. W każdym razie znalazłam zdjęcia naszego mieszkania tuż po wprowadzeniu się do niego i pomyślałam, że cię po nim oprowadzę.
Mamy problem z naszym mieszkaniem, ponieważ jest ono wynajmowane, więc nie jesteśmy swobodni w jego urządzaniu. Naszym marzeniem jest mieć mieszkanie w stylu kolonialnym, orientalnym, z ciemnym drewnem, w ciepłych odcieniach i z dużą ilością książek oraz pamiątek z naszych podróży (tak też wygląda mój dom rodzinny). Jednak wynajmując mieszkanie, jest się bardzo ograniczonym w aranżowaniu, a poza tym i tak szkoda w nie inwestować dużych pieniędzy. Trzeba iść na kompromis.
Po przeprowadzce do Islandii udało nam się wynająć mieszkanie w trzecim tygodniu naszego pobytu. Było to bardzo szybko, wręcz ekstremalnie szybko. W Islandii jest dosyć duży problem z mieszkaniami, ponieważ nie dość, że ciągle ich brakuje, to jeszcze wynajmowane są w horrendalnie wysokich cenach. Dlatego ludzie często długo na nie czekają i dużo za nie płacą. Nierzadko lądują w nieciekawych warunkach.
Nam się jednak udało. Zamieszkaliśmy w najpiękniejszej, najbardziej zielonej i najnowszej dzielnicy Reykjaviku, która błyskawicznie się rozrasta. Dla nas to trochę minus, bo akurat lubimy izolację, ale i tak jest dla nas najwspanialszym miejscem, w którym mogliśmy zamieszkać, a kiedy będziemy kupować swoje, to tylko tam. Wynajęliśmy nasze 60 m² (salon z aneksem kuchennym, sypialnia, łazienka, balkon, piwnica) w agencji nieruchomości Alma za 160,000 kr/miesiąc w 2016 roku.
Dodatkowo musieliśmy wpłacić kaucję i umeblować nasze gniazdko. Wszystkie oszczędności, które przywieźliśmy z Polski, błyskawicznie nam się rozpłynęły. Nie mieliśmy wyboru i zaczęliśmy kupować tańsze meble – tylko w łóżko zdecydowaliśmy się zainwestować dużo. 😄
Nasz sklep – wcześniej znienawidzony – okazał się najukochańszym – IKEA. To tam kupiliśmy większość mebli – białych, ze sklejki, które szybko się kruszą. To był duży błąd, ale za tak niewielkie pieniądze można przeboleć. Od początku kupowaliśmy dużo roślin i nawet wpadliśmy na pomysł, aby stworzyć sobie mieszkanie w stylu urban jungle. W ogóle styl boho, tak ostatnio ubóstwiany na Instagramie, też nam się zaczął podobać. Jednak kiedy na świecie pojawił się nasz syn, z pewnych rozwiązań musieliśmy zrezygnować – dla jego bezpieczeństwa.
Układ naszego mieszkania ciągle się zmienia i chyba nigdy nie będzie ostatecznej i najlepszej jego wersji. Taka już jestem, szybko się nudzę, co chwilę wpadam na nowe pomysły. Meblami suwałam od dziecka i moja mama była święcie przekonana, że zostanę architektem/dekoratorem wnętrz. Dlatego zdjęcia, które widzisz w tym wpisie absolutnie nie przedstawiają tego, jak nasze mieszkanie wygląda dzisiaj. Mogę powiedzieć tyle, że jest bardziej kolorowe, żywe i że zaczęłam pozbywać się tanich sklejek. 😁
Miło sobie powspominać, jak nasze mieszkanie wyglądało na samym początku. Takie puste, białe, aż sterylne. Trochę bez życia, naszych temperamentów. Ale takie są początki. Ciągle te swoje cztery kąty zmieniamy i w sumie podglądać je możesz w naszych vlogach.
Ile kosztuje wynajem i kupno takiego mieszkania?
My zaczęliśmy swoje 60 m² wynajmować za 160,000 kr, dziś płacimy trochę więcej, ale wciąż w miarę – jak na Reykjavik – atrakcyjnej cenie. Natomiast jeżeli chciałoby się kupić podobne mieszkanie w naszej dzielnicy (nowe), to trzeba byłoby dać około 38 mln kr (ponad milion złotych). Oto przykład:
Wśród wypowiedzi Polaków mieszkających w granicach Wielkiego Reykjaviku, za wynajem podobnych mieszkań (i trochę większych) ceny wahają się w granicach 170,000 – 230,000 kr.