Podobno na Islandii przez pół roku nie świeci słońce, ludzie walczą z depresją, a warunki atmosferyczne uniemożliwiają normalne funkcjonowanie.
Z takim pojęciem o zimie na Islandii się przeprowadzaliśmy… Byliśmy przekonani, że czekają nas ekstremalne mrozy, nie do przejścia śniegi i półroczna noc. Nic bardziej mylnego. Oczywiście zima zimie na Islandii nierówna, bo wiele zależy od tego, w której części wyspy się mieszka, ale śmiało możemy powiedzieć, że te wszystkie niesamowite i jakże tragiczne opowieści o islandzkiej zimie są lekko przesadzone. A przynajmniej dla nas.
Mieszkamy w Reykjavíku, gdzie klimat wydaje się najlżejszy. Podczas naszej pierwszej zimy na Islandii, tak porządnie sypnęło dopiero w lutym i szczerze powiedziawszy większe śniegi i mrozy pamiętaliśmy z Polski… Podobnie “rozczarowaliśmy się” jeżeli chodzi o zimowe ciemności, na które wręcz nie mogliśmy się doczekać. Czekaliśmy, czekaliśmy i już dzień zaczął się wydłużać. Faktycznie w najciemniejszym okresie zimy słońce świeci raptem cztery godziny, ale to nie jest tak, że ciemno jest przez całą zimę. A poza tym w grudniu (kiedy właśnie jest najciemniej) wszyscy skupiają się na Świętach Bożego Narodzenia. Wówczas jest radośnie i kolorowo od światełek, które są wszędzie!
A tegoroczna zima jest cudowna, chociaż zaczęła się dosyć późno, bo dopiero w styczniu (na Święta nie mieliśmy śniegu!). Jest jasno i słonecznie, mroźnie i szczypiąco, ale równocześnie rozgrzewająco! Temperatura oscyluje w granicach -4°C do -7°C, chociaż wczoraj spadła do -12°C, co bardzo nas zdziwiło, bo w ogóle tak jej nie odczuliśmy.
Islandzkie sposoby na zimę!
Jednak nie oszukujmy się. Islandzka zima potrafi być również bardzo dokuczliwa i nawet najwięksi optymiści mogą czuć się źle. Mało światła, ciepła, złe warunki pogodowe i drogowe, wiele utrudnień i ograniczeń… Dlatego już na początku naszej emigracji, zapytaliśmy znajomą Islandkę, jak ona (i reszta Islandczyków) radzi sobie z zimą. Oto co nam poradziła i co przestrzegamy, by żyć zdrowo i wesoło:
❄ Zażywajcie witaminę D3! Po każdym śniadaniu zażywamy witaminę D (3000IU) wraz z witaminą K2 (75μg). Witamina D wspomaga m.in. układ kostny, mięśniowy, nerwowy, krążenia i immunologiczny. Natomiast witamina K2 działa synergicznie i zapobiega zwapnianiu tkanek.
❄ Pijcie Lýsi! Kajetan pije regularnie Krakkalýsi, a my staramy się w miarę regularnie. Jest to olej z wątroby dorsza, czyli najprościej mówiąc tran. Lýsi bogate jest m.in. w nienasycone kwasy tłuszczowe z grupy omega-3 i omega-6, które wzmacniają układ odpornościowy.
❄ Bądźcie aktywni! Codziennie, niezależnie od pogody staramy się wyjść na spacer – chociaż na te 20 minut. Przyznajemy, że czasem nam się nie udaje, jednak mając Kajtka, robimy wszystko, by codziennie był na świeżym powietrzu. Wieczorami ćwiczymy jogę, a przynajmniej dwa razy w tygodniu chodzimy na basen (również z synkiem). Islandczycy są bardzo aktywni fizycznie i widać to na każdym kroku. Już nie możemy się doczekać pierwszych nart z Kajko!
❄ Chodźcie na basen! Jeszcze kilka słów więcej na temat basenu. Chodzenie na basen w Islandii jest najbardziej popularną formą spędzania wolnego czasu wśród Islandczyków. Uważają oni, że jest to podstawa budowania odporności oraz najprzyjemniejszy relaks po ciężkim dniu. Uwielbiają pływać i spędzać długie godziny w ciepłych jacuzzi. Ciekawostką dla was może być to, że przez cały rok funkcjonują otwarte baseny (z podgrzewaną wodą) pod gołym niebem. Nie ważne czy jest kilka stopni powyżej zera czy mróz, ludzie kąpią się na zewnątrz – i my również, to jest coś fantastycznego!
❄ Zdrowo jedzcie! Dieta to podstawa. Jemy dużo warzyw, owoców, kiszonek i pełnowartościowych, urozmaiconych dań (chociaż czasem frytek czy pizzy sobie nie odmówimy 😭). Uwielbiamy zupy i ciepłe dania, ale również sałatki i zielone koktajle. Unikamy nabiału i słodyczy. Nie jemy mięsa, jednak ryby czasami tak i to właśnie z racji położenia na mapie świata.
❄ Spróbujcie islandzkich porostów! Moja mama codziennie pije napar z porostów islandzkich i na pewno napiszemy o ich właściwościach osobny wpis. My fjallagrös, czyli po polsku płucnica islandzka, pijemy regularnie dopiero od niedawna. Na początku nie mogliśmy się do tego naparu przekonać, ponieważ jego smak jest bardzo gorzki. Jednak wreszcie się przekonaliśmy. Płucnica jest rośliną leczniczą. Wstrzymuje wzrost i namnażanie się drobnoustrojów, łagodzi kaszel i poprawia trawienie. Ogólnie najwięcej się u nas w Islandii słyszy, że jest zbawienna na układ oddechowy.
❄ Spotykajcie się z ludźmi! Nie wiemy, jak to jest, ale w zasadzie wszyscy nasi islandzcy znajomi pytają nas, czy wychodzimy z domu do ludzi. Czy bierzemy udział w jakiś spotkaniach, wydarzeniach i imprezach… Mówią nam, że jest to bardzo ważne dla zdrowia psychicznego zwłaszcza zimą, kiedy ponoć łatwiej złapać doła. Tak, jesteśmy aktywni pod tym względem.
❄ Odpowiednio się ubierajcie! Oczywista oczywistość. Pierwsze zostało nam polecone kupno islandzkiego swetra (lopapeysa). Te mamy swoje i bardzo je lubimy. Oprócz tego, w pierwszym roku życia na Islandii zaopatrzyliśmy się w najlepsze możliwe ubrania na islandzkie warunki pogodowe. Wydaliśmy mnóstwo pieniędzy (kiedyś napisałam wam, że kurtka potrafi kosztować 5000 zł!!!), ale była to świetna inwestycja. Polecamy marki takie jak: 66 North, Icewear czy Houdini.
❄ Spędzajcie czas w miłej atmosferze! To ważne, aby ponure dnie trochę sobie ocieplić i rozjaśnić. Niektórzy kupują specjalne lampy antydepresyjne, natomiast my jedynie palimy świeczki – dużo świeczek! Palimy również kadzidełka oraz od niedawna rozpylamy naturalne, lecznicze olejki eteryczne. Dodatkowo zawiesiliśmy światełka choinkowe dookoła pokoju, a wieczorami włączamy nastrojową muzykę. To wszystko sprawia, że jest bardzo miło, przytulnie i radośnie.
❄ Kreatywnie spędzajcie wolny czas! Zimą często się ma jakoś tak więcej czasu, który warto wykorzystać na rozwój osobisty. Nasza znajoma sugerowała nam, abyśmy zapisali się na jakieś zajęcia (np. dziergania, które są u nas bardzo popularne). Jednak tak szczerze, to nic nam nie pasowało, ale zawsze staraliśmy się produktywnie spędzać czas. Dziś przy Kajtku nie mamy czegoś takiego jak wolny czas, ale staramy się robić coś nawet najmniejszego konkretnie dla siebie (np. ja w tym miesiącu rozpoczęłam kolejny kurs języka islandzkiego, a Damian poszedł ostatnio do SPA!) 😅.
❄ Podróżujcie do ciepłych krajów! To chyba jest najlepsze rozwiązanie na islandzką zimę! Islandczycy dużo latają. Może nie wszyscy, bo też nie wszystkich na to stać, ale jednak się starają. Karaiby, Miami, Tajlandia czy Chiny. My niestety dopiero w czerwcu lecimy na swoje pierwsze wakacje odkąd przeprowadziliśmy się do Islandii! Trudno uwierzyć, bo kiedyś kilka razy w roku wybieraliśmy się w podróże, no ale to taki jeden z głównych kosztów emigracyjnych – początki łatwe nie są. Jednak w planach mamy, aby każdego roku przynajmniej dwa razy wygrzewać się pod palmami. 🌴
❄ Pijcie kawę i jedzcie lody! O tak! To chyba najlepsze islandzkie lekarstwo na wszystkie smutki!
slandzką zimę naprawdę da się przeżyć – i to z uśmiechem na twarzy! Kiedy przypominamy sobie krakowską i porównujemy ją do reykjavíckiej, to zdecydowanie wybieramy tą drugą. Nie ma smogu, jest piękny, biały śnieg, temperatura podobna i długość dnia również. Łatwo można stworzyć nastrojową aurę, spędzić ciekawie czas i w sumie tylko od nas zależy, jak wykorzystamy te specyficzne uroki zimy.